Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#26923

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Piekielność z lat szczenięcych - podstawówka, chyba pierwsza klasa.

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że bardzo wcześnie nauczyłem się czytać - w wieku około 4 lat już sam czytałem co pomniejsze książeczki. Byłem też dzieckiem z zainteresowaniami - przede wszystkim dinozaury mnie rajcowały wtedy, umiałem nazwać każdego, którego zobaczyłem na obrazku, powiedzieć w jakim okresie żył oraz czym się żywił. Inteligencją jak na mój wiek wykazywałem się nieprzeciętną, toteż kiedy nauczyłem się pisać, zacząłem skrobać dziecięce opowiadania. Dodam też, że podczas pisania sprawdzianów zdarzyło mi się napisać obydwie grupy w regulaminowym czasie, a z ogromną frajdą startowałem w konkursach, co niektóre wygrywając.

Niestety do dziś moją wadą jest odkładanie wszystkiego na ostatnią chwilę - tak też było tym razem, kiedy pani wychowawczyni zgłosiła mnie na konkurs literacki dla trzecioklasistów. Termin oddania pracy w poniedziałek, Btus wspomniał swej rodzicielce o tym w niedzielę wieczorem. Co było robić, zakasałem rękawy i zacząłem skrobać (A jakże!) opowiadanie o wojnie między dinozaurami (nawiasem dodam, że byłem wtedy pod wielkim wrażeniem Króla Lwa, a moja historia miała podobną fabułę, tyle, że dinozaury grały w niej pierwsze skrzypce). Naskrobałem do godziny drugiej w nocy całą historyjkę, zajmującą moim ogromnym koślawym pismem 15 stron a4, jednakże po postawieniu ostatniej kropki, jak mówi moja mama, "padłem jak kawka".

Moja rodzicielka widząc opłakany stan moich gryzmołów postanowiła mi przepisać pracę, tata okrasił stronę tytułową rysunkiem, przez co powstała cudowna mini-książeczka.

I tu następuje epilog - piekielna wychowawczyni odmówiła wysłania pracy na konkurs, bo takiego cuda siedmiolatek nie jest w stanie napisać (sugerując się zapewne wyglądem książeczki). Ja dostałem od niej naganę za próbę oszustwa i zostałem ostatecznie zdemotywowany do brania udziału w konkursach.

Strach przed udzielaniem się w takowych został we mnie baardzo długo, dopiero od liceum przełamuję lody w pisarstwie. Jak można coś takiego zrobić dziecku? Wyobraźcie sobie uczucia siedmiolatka, który mordował się i stworzył coś samodzielnie, a potem zostaje oskarżony o oszustwo. Bolało.

Jeśli nie uznacie za piekielną historii wyżej opisanej, uniżenie przepraszam za zmarnowanie Waszego cennego czasu.

PS. Książeczkę mam do dziś - przechowuję dla moich dzieci.

Podstawówka

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 263 (327)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…