#27034

Ta historia nie będzie super piekielna, ale niech będzie przestrogą, żeby konsultantowi na słowo nigdy nie wierzyć i jednak się upewnić przed skorzystaniem z promocji.

Przyszedł czas na przedłużenie umowy na internet i telefon w firmie Netia. Zadzwoniła bardzo sympatyczna pani i zaproponowała przyspieszenie internetu z zawrotnych 2mb/s do 16-20mb/s (dokładnie tak, od 16 do 20 czyli w sumie mają 4mb luzy ;)) i wiele fajnych stawek telefonicznych za tą samą kwotę, którą płacę obecnie. Dużo darmowych minut i przede wszystkim darmowe rozmowy za granicę. Oferta ciekawa, niech będzie.

Rozmowa odbyła się w drugiej połowie lutego, a umowa miała zacząć obowiązywać od 1 marca.

Pierwszą oznaką, że coś jest nie tak był fakt, że nie doszedł router, który był przewidziany w umowie. Dodatkowo 1 marca internet nadal posuwał się żółwim tempem i ani myślał przyspieszać.
Moja mama złapała za telefon i chciała zadzwonić do mojej siostry za granicę, co by sobie posprawdzać nową usługę, ale coś mnie tknęło i postanowiłam najpierw upewnić się, że rozmowa faktycznie będzie darmowa.

Jedno przejście przez menu i 4 minuty głupiej muzyczki później, miła pani z BOK wydała wyrok: umowa jeszcze nie obowiązuje i wejdzie w życie dopiero 1 kwietnia.
Powód? Wykryli błąd w systemie i zablokowali realizację. Wg regulaminu wziętego z sufitu, umowa, aby obowiązywała 1 dnia kolejnego miesiąca, musi zostać podpisana na 12 dni przed końcem miesiąca poprzedniego. Konsultantka, która przyjmowała zlecenie pomyliła daty. W ten sposób data przesunęła się o m-c..

Nikt nie raczył poinformować nas o błędzie. BOK przez telefon się kajał, jakby to miało w czymś pomóc. Dopiero 2 dni temu dostałam smsa z przeprosinami, że router jeszcze nie dotarł, bo tak. Gdybym nie zadzwoniła i nie upewniła się, że wszystko z umową gra, zapewne teraz miałabym wydzwonione niezłe pieniądze.

Uruchomienie wszystkich usług przeniesione zostało na 1 kwietnia i ciągle się zastanawiam czym mnie zaskoczą jeszcze. W końcu to prima aprilis! :)

Netia