Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#27083

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Tak sobie ostatnio przypomniałam o pewnej historii z mojego dzieciństwa, która nauczyła mnie, że zawsze trzeba wiedzieć co się robi....

Mianowicie: Miałam 13 lat. Pewnego zimowego dnia rozbolał mnie brzuch. Ot tak. Po godzinie zwijania się z bólu na łóżku, mówiąc rodzicom, że nic nie pomaga, zostałam zawieziona do naszego piekielnego szpitala, w którym chyba każdy lekarz i każda pielęgniarka okazali się na tyle piekielni, że do dziś mam wstręt do białych kitlów.

Otóż na izbie przyjęć, po przebadaniu mojego bolącego brzucha, stwierdzono podejrzenie wyrostka. Nic dziwnego, ból po prawej stronie. Jednak po zrobieniu USG lekarz doznał szoku. Mój wyrostek nie był powiększony, reszta narządów też w porządku. Szanowny pan doktor uznał, iż pacjentka symuluje.

Najpiękniejsze w tym jest to, że nie mogłam zejść z fotela do badania, bo tak bardzo mnie bolało. Zostawiono mnie na obserwacji. Bolało tak bardzo, że środki przeciwbólowe nie pomagały. Lekarze przychodzili tylko w czasie obchodów, pytali czy dalej boli i wychodzili. Raz przyszedł psycholog ze mną porozmawiać. Do tej pory nie wiem po co. Dnia trzeciego pobytu w szpitalu, bez jakichkolwiek dodatkowych badań lekarz powiedział, żebym nic nie jadła bo będę operowana. Matka pytała dlaczego, czy już wiedzą co mi jest. Powiedzieli że wytną mi wyrostek. I wtedy zaczęła się kłótnia. Mama wydzierała się w niebogłosy, że przecież z moim wyrostkiem jest wszystko w porządku, że nawet nie przebadali mnie pod kątem innej choroby i nie wydała zezwolenia na operację. Ja jednak nie mogłam nic jeść, bo lekarze mieli nadzieję, że mama zmieni zdanie. W kolejnym dniu, dniu operacji miałam wykonane jeszcze raz USG, coby sprawdzić mój wyrostek, no i nadal nic, ale operacja musi być.

Kiedy wróciłam do łóżka, pielęgniarka powiedziała, że za godzine operacja i żebym namówiła mamę na nią, bo to dla mojego dobra. Pytałam mamę, nie w pełni świadoma tego co się dzieje, czy jest pewna, że lekarze robią błąd... Mama powiedziała, że przyjdzie jeszcze jeden lekarz do mnie, że była na innym oddziale, opowiedziała o sytuacji i poprosiła o konsultacje. Moi lekarze się zgodzili.

Więc przyszedł. Zostało pół godziny do operacji. Pomacał brzuch, postukał po plecach. Odwrócił się do lekarzy i powiedział coś, co na zawsze zostanie w mojej pamięci.
- Czy was nie powaliło?! Chcecie ją zabić? Operacja na wyrostek? Dziecko ma półpaśca! Lada dzień wyjdą wykwity na skórze, jeśli weźmiecie ją na stół, to wam tam umrze!!!

I tak zostałam przeniesiona na oddział zakaźny, popołudniu wyszły wielkie czerwone plamy, lekarz niepiekielny zajął się mną i po kilku tygodniach mogłam wyjść ze szpitala....

służba_zdrowia

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 724 (756)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…