Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#27123

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Robiłam w życiu duuużo rzeczy. Najmilej wspominam czasy, kiedy byłam przewodnikiem i z tego okresu pochodzi ta właśnie historia.

Tytułem wstępu – przewodnikiem byłam i będę (bo bardzo chcę do tego wrócić) naprawdę dobrym. Kochałam tę pracę, szefowie mnie doceniali. Nie zostałam zwolniona, odeszłam, ponieważ przestało mi się to opłacać... Po zmianie pewnych przepisów, nawet na chleb bym nie zarobiła, a co dopiero mówić o papierosach na przykład.

Dnia pewnego, w muzeum X trafiła mi się grupa dzieci z ośrodka szkolno-opiekuńczego. Kto zetknął się kiedykolwiek z taką młodzieżą wie, że łatwo z nimi nie jest. Ale jeśli jest się twardym i jednocześnie nie traktuje ich jak zło konieczne, tylko jak pełnowartościowych ludzi, można się z nimi dogadać. Piekielni okazali się, w gruncie rzeczy nie oni, a ich wychowawczyni.

Zaczynam oprowadzanie od wytłumaczenia zasad. ZAWSZE. Nie mogę w końcu mieć do nikogo pretensji za to, że nie stosuje się do czegoś, jeśli nie został o tym poinformowany. Wytłumaczyłam im więc, czego nie toleruję, dzieciaki kiwają głowami, ewidentnie przyjmują do wiadomości, wychowawczyni patrzy z byka. Po przejściu przez kilka eksponatów, moich opowiadaniach, śmiechach i wtrąceniach dzieciaków (nie jestem przewodnikiem przynudzającym, ani nie pozwalającym sobie na żarciki z grupą), dwóch chłopców o coś się pokłóciło. Poszło na ostro, najpierw kilka szybkich k*rw, potem rękoczyny. Niewiele myśląc, złapałam jednego wyrostka jedną, drugiego drugą ręką za kołnierze (6 klasa podstawówki, więc nie miałam problemów, szczególnie, że do słabiutkich kobiet nie należę), potrząsnęłam, opierniczyłam, ale dość łagodnie, stwierdzając, że są nieznośni, ja takich wybryków tolerować nie będę, więc jeśli się nie podoba, to tam są drzwi.

I w tym momencie (no fajnie, że dopiero teraz) wkroczyła Piekielna wychowawczyni. Kopara mi opadła jak, zamiast podziękowań że chłopcy nie powybijali sobie zębów, podczas, gdy ona stała z rozdziawioną buzią, usłyszałam że obrażam dzieci, oni są z patologicznych rodzin, nie wolno im mówić takich rzeczy, bo się zestresują. Na mój komentarz, że to, iż ktoś pochodzi z rodziny patologicznej, nie zwalnia go z odpowiedzialności za swoje czyny, a ona jako wychowawca powinna tym bardziej dawać im dobry przykład i do takich sytuacji w ogóle nie dopuszczać, kazała mi się (przy wychowankach), odpier*olić od wychowywania i opieki nad tymi dziećmi. Ona wie najlepiej, ona sobie sama poradzi, a ja głupia gówniara jestem. I poleciała na skargę do mojego szefa (nota bene, zostawiając mnie z nimi samą...). Skargą się nie przejęłam, wiedziałam, że szef mnie ukrzywdzić nie pozwoli. Nie zmienia to faktu, że zemstę miałam gotową.

Wystawa znajdowała się na 3 piętrach, wcale nie jedno pod drugim. 2 -10 -1, taka była kolejność. Na 10 wjeżdżało się windą, jak również na 1sze zjeżdżało. Ja, przyzwyczajona już do tego, po każdym piętrze przeliczałam grupę. Tym razem też to robiłam, ale tak, żeby nikt o tym nie wiedział (po kilku latach pracy ma się w tym wprawę). Doskonale wiedziałam, że na 10te piętro nie wjechały dwie osoby, na 1sze nie zjechała jedna. W sumie brakowało więc trzech. Wychowawczyni całą wystawę była tak zajęta rozmowa przez telefon z koleżanką, że nawet tego nie zauważyła. Nadmienię jeszcze, że byliśmy ostatnią grupą, potem wystawę zamykano.

Żegnałam się z dzieciakami, w tym czasie wychowawczyni, nie zwracając na mnie najmniejszej uwagi, przeliczyła dzieciarnię. Widzę, że blednie, liczy jeszcze raz... Hmmmm, a to pech, zgubiła troje wychowanków. Jakaż była moja rozkosz, kiedy na jej żądanie (nie prośbę, o nie) o pomoc w ich znalezieniu, mogłam spokojnie odpowiedzieć:
- O ile dobrze pamiętam, kazała mi się pani nie wtrącać w wychowanie dzieci, więc w tym momencie, po zakończeniu oprowadzania, moja rola się kończy. Życzę pani miłego dnia i do widzenia. - Po czym odeszłam.

P.S. Od dzieci, na koniec, dostałam brawa. Drugie od szefa i współpracowników, kiedy ochroniarze opowiedzieli im całą historię. Hmmm, może ja też byłam odrobinę piekielna. ;)

Warszawa

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 850 (914)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…