Mam męża, a co mi tam pochwalę się. :) Chłop w sile wieku, szczupły, wysportowany, biega, nie pali i ogólnie okaz zdrowia.
Tym dziwniejsze więc, że pewnej nocy (dość świeża historia) musiałam wezwać do niego pogotowie.
Przybyła karetka, zamigała światełkami, zawyła wyjcem i wywiozła mi chłopa z podejrzeniem zawału. Ja piedrut, w taksówkę i dawaj za chłopem. Wpadam na Izbę Przyjęć. Tam widzę chłopina blady, ale w odpowiednich rękach lekarskich. Patrzam sobie gdzie ja jestem.... i czy mnie oczy nie mylą. Czy to jest Izba Przyjęć czy Izba Wytrzeźwień? Łóżka - sztuk dziewięć, zajęte co do jednego. Przegląd jaki przez te kilka godzin tam spędzonych miałam okazje zrobić: WSZYSCY oprócz mojego chłopa i pewnej starszej pani NAWALENI w trzy.... poślady.
Kilka kwiatków:
- Pan pytany o to ile godzin pił (bo ilościowo twierdził że stracił rachubę) odpowiada że dwa dni. Cały czas wzywał lekarkę żeby mu przynosiła wodę bo jego dusi i sam wstać nie może.
- Żul wydający odgłosy jakby co pięć minut miał rzygać.
- Jakiś młodziak nie do końca trzeźwy na jakichś specyfikach "coś na imprezie kolegi znajomek miał, to brali"
- Żulica która na bosaka chodziła zapalić, a potem wracała dalej kimać.
Normalnie noclegownia dla poszkodowanych przez procenty.
Gdzie piekielność zapytacie? Otóż wszystkie te mordy zapite (niech robią z życiem co chcą ale na swój rachunek), otóż wszystkie te mordy kimały beztrosko na szpitalnych łóżkach.
Mój chłop z podejrzeniem zawału spędził tam pięć nocnych godzin siedząc blady i słaby na krześle. Na krześle siedział z podłączoną kroplówką, na krześle mi prawie mdlał, itp.
I na to właśnie żeby się żul w cieple przespał, a lekarka nosiła mu wodę na kaca, na to właśnie kochani idą nasze pi....one podatki.
Tym dziwniejsze więc, że pewnej nocy (dość świeża historia) musiałam wezwać do niego pogotowie.
Przybyła karetka, zamigała światełkami, zawyła wyjcem i wywiozła mi chłopa z podejrzeniem zawału. Ja piedrut, w taksówkę i dawaj za chłopem. Wpadam na Izbę Przyjęć. Tam widzę chłopina blady, ale w odpowiednich rękach lekarskich. Patrzam sobie gdzie ja jestem.... i czy mnie oczy nie mylą. Czy to jest Izba Przyjęć czy Izba Wytrzeźwień? Łóżka - sztuk dziewięć, zajęte co do jednego. Przegląd jaki przez te kilka godzin tam spędzonych miałam okazje zrobić: WSZYSCY oprócz mojego chłopa i pewnej starszej pani NAWALENI w trzy.... poślady.
Kilka kwiatków:
- Pan pytany o to ile godzin pił (bo ilościowo twierdził że stracił rachubę) odpowiada że dwa dni. Cały czas wzywał lekarkę żeby mu przynosiła wodę bo jego dusi i sam wstać nie może.
- Żul wydający odgłosy jakby co pięć minut miał rzygać.
- Jakiś młodziak nie do końca trzeźwy na jakichś specyfikach "coś na imprezie kolegi znajomek miał, to brali"
- Żulica która na bosaka chodziła zapalić, a potem wracała dalej kimać.
Normalnie noclegownia dla poszkodowanych przez procenty.
Gdzie piekielność zapytacie? Otóż wszystkie te mordy zapite (niech robią z życiem co chcą ale na swój rachunek), otóż wszystkie te mordy kimały beztrosko na szpitalnych łóżkach.
Mój chłop z podejrzeniem zawału spędził tam pięć nocnych godzin siedząc blady i słaby na krześle. Na krześle siedział z podłączoną kroplówką, na krześle mi prawie mdlał, itp.
I na to właśnie żeby się żul w cieple przespał, a lekarka nosiła mu wodę na kaca, na to właśnie kochani idą nasze pi....one podatki.
W pewnej izbie.
Ocena:
1213
(1277)
Komentarze