Pracowałam w Carrefourze jako kasjerka. Do mojej kasy podchodzi małżeństwo w wieku około 35 lat. Rzucają na taśmę 10 kilogramowy worek ziemniaków. Z trudem przeciągnęłam to przez skaner, patrzę a tu wszędzie syf po tych kartoflach. Z udawanym uśmiechem mówię do klientów ile jest do zapłaty a kobieta: - To pani nam tego nie zapakuje?
Ja zdziwiona pokazuję na ten worek ziemniaków: - Eee to?
Kobieta:- No co za sklep. Nawet zakupów nie chcą zapakować.
Ja: - Ale my w naszym sklepie nie pakujemy zakupów.
Kobieta: - To proszę zawołać kierownika.
Zadzwoniłam do koleżanki nadzorującej kasy i wytłumaczyłam problem. Kazała zapakować tak dla świętego spokoju. Ale w co miałam zapakować 10 kg. kartofli? Poprosiłam ochroniarza, żeby przyniósł mi jakąś wielką reklamówkę. W tym czasie zrobiła mi się wielka kolejka rozwścieczonych klientów. Jak skończyłam pakowanie to kobieta do mnie:
Kobieta: - Ale pani na odwal to zapakowała. Niech pani to poprawi.
A ja już wkurzona ma maksa:
Ja: - A zawiązać na kokardkę?
Ja zdziwiona pokazuję na ten worek ziemniaków: - Eee to?
Kobieta:- No co za sklep. Nawet zakupów nie chcą zapakować.
Ja: - Ale my w naszym sklepie nie pakujemy zakupów.
Kobieta: - To proszę zawołać kierownika.
Zadzwoniłam do koleżanki nadzorującej kasy i wytłumaczyłam problem. Kazała zapakować tak dla świętego spokoju. Ale w co miałam zapakować 10 kg. kartofli? Poprosiłam ochroniarza, żeby przyniósł mi jakąś wielką reklamówkę. W tym czasie zrobiła mi się wielka kolejka rozwścieczonych klientów. Jak skończyłam pakowanie to kobieta do mnie:
Kobieta: - Ale pani na odwal to zapakowała. Niech pani to poprawi.
A ja już wkurzona ma maksa:
Ja: - A zawiązać na kokardkę?
Carrefour
Ocena:
559
(865)
Komentarze