Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#27434

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Rzecz działa się kilka lat temu.
Wybierałem się w sobotę do pewnego baru, gdzie byłem umówiony ze znajomymi. Poszedłem na przystanek, autobus podjechał, kupiłem bilet, skasowałem, zająłem miejsce i ruszyliśmy. Niestety, nie zajechaliśmy daleko.

Na kolejnym przystanku, a konkretnie w zatoce dla autobusu (na której obowiązuje bezwzględny zakaz zatrzymywania) stał samochód. Kierowca autobusu nie mogąc podjechać pod samą wiatę przystanku zatrąbił na tamten samochód (widać było, że ktoś siedzi w środku). Co ważne: zatrąbił tylko raz i krótko, żeby po prostu zwrócić uwagę kierowcy osobówki. To był błąd.

Po zatrąbieniu drzwi osobówki się otworzyły, a ze środka wysiadł policjant.
Nałożył czapkę, podszedł do kierowcy autobusu od strony ulicy, poprosił i zgaszenie silnika, otwarcie drzwi bocznych i okazanie dokumentów. Siedziałem z przodu, więc doskonale widziałem zrezygnowaną minę kierowcy wszystko mówiącą. Otworzył wszystkie drzwi i zgasił silnik, a na pytanie "kiedy pojedziemy dalej" ze smutną miną odpowiadał, że nie ma pojęcia. Posiedziałem jeszcze kilka minut w pojeździe, ale gliniarz niestety stwierdził, że przetrzepie kierowcę i autobus dogłębnie. Wysiadłem zatem i kolejne trzy przystanki pokonałem piechotą. Nawet dochodząc do celu kilkadziesiąt minut później, tamten autobus jeszcze mnie nie mijał, więc policjant musiał się mocno uwziąć na kierowcę. Nie muszę chyba mówić, że pozostali pasażerowie (kilkanaście osób) również opuścili pojazd i poszli w swoje strony pieszo.

A wszystko dlatego, że gliniarze po cywilnemu zaparkowali w niedozwolonym miejscu i ktoś im raczył zwrócić na to uwagę.

policja

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1029 (1093)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…