Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#27571

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Będzie o proboszczu z mojej rodzinnej parafii i o tym, dlaczego ostatni raz z własnej woli byłam tam 10 lat temu.

Proboszcz lubił rzeczy dobrej jakości. Kiedy byłam w wieku przedlicealnym proboszcza wzięło na remonty. Wymienił ogrzewanie, ławki, pomalował kościół, zrobił witraże. Wszyscy się cieszyli, że nagle widać na co idą pieniądze, a taca jednak nie marnuje się na plebani (swoją drogą większej niż niejeden okoliczny dom). Ksiądz położył także kostkę wokół kościoła, co spotkało się i z moją aprobatą, bo w procesji w końcu nie trzeba będzie chodzić po błotku. Co ważne: w tamtym czasie moja mama i jej siostra pracowały w Gminie, więc miały świetne rozeznanie na co Gmina wydaje pieniądze.

Pewnej niedzieli poszłam sama na mszę. Ksiądz podczas ogłoszeń parafialnych pochwalił się kostką, powiedział, że kostka częściowo była na kredyt i trzeba ją do reszty spłacić. Zebrano już 5 tysięcy ale do pełnej kwoty brakuje kolejnych 20, więc wszelkie datki będą mile widziane.

Wróciłam do domu, akurat zastałam mamę i ciocię, pytanie co było w kościele. No to i to, opowiadam o kosztach kostki. Mama i ciocia oczy w słup.

Okazało się, że kostkę wokół kościoła w całości sponsorowała nasza Gmina, ksiądz nie musiał się do niej dorzucić nawet złamanym groszem. Na co poszły pieniądze niczego nieświadomych wiernych? Śmiem tu nadmienić, że ksiądz jeszcze w to samo lato zmienił samochód.

proboszcz

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 665 (743)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…