Księgarenka w niewielkim miasteczku, początek września, więc i kolejka spora. Nagle wchodzi barczysty, ogolony na łyso koleś. Rozgląda się po półkach, przygląda się książkom. Ignorując pozostałych klientów, przepycha się do lady.
K: Przepraszam, czy to jest księgarnia?
S: (ociekającym ironią głosem): No nie wiem, proszę pana.
K: Jak to pan nie wie?
S: Po prostu. A skąd to pytanie?
K (zdezorientowany): Bo ja książkę chciałem. Kupić chciałem.
S: To może powinien pan spróbować w księgarni...
K: A to co k**wa jest?
S: Nie wiem, a jak się panu wydaje?
K (mocno zbulwersowany): Noż k**wa! Ja pier***! Co za chamstwo!
Stojący w kolejce ludzie nie wytrzymali i zaczęli się śmiać, a koleś wyszedł, puszczając jeszcze malowniczą wiązankę bluzgów.
K: Przepraszam, czy to jest księgarnia?
S: (ociekającym ironią głosem): No nie wiem, proszę pana.
K: Jak to pan nie wie?
S: Po prostu. A skąd to pytanie?
K (zdezorientowany): Bo ja książkę chciałem. Kupić chciałem.
S: To może powinien pan spróbować w księgarni...
K: A to co k**wa jest?
S: Nie wiem, a jak się panu wydaje?
K (mocno zbulwersowany): Noż k**wa! Ja pier***! Co za chamstwo!
Stojący w kolejce ludzie nie wytrzymali i zaczęli się śmiać, a koleś wyszedł, puszczając jeszcze malowniczą wiązankę bluzgów.
księgarnia
Ocena:
383
(651)
Komentarze