Historia użytkownika Beniacz o zakupie świnki morskiej, przypomniała mi pewne wydarzenie z pracy mojego przyjaciela.
Ponieważ angielskim włada on doskonale oraz skończył odpowiednie studia na tutejszym uniwersytecie, to w ramach zdobywania doświadczenia zatrudnił się w biurze na wschodzie jakże malowniczej Anglii. Biuro jak biuro – meble, krzesła, trochę elektroniki. No właśnie elektronika. Niestety w UK istnieje idiotyczny przepis, że każdą czynność musi wykonywać osoba do tego uprawniona.
Pewnego dnia w biurze pojawił się przedłużacz wetknięty do gniazdka. Niby nic, prawda? Niestety nie tutaj.
Przyszła inspekcja sprawdzać porządek w papierkach no i zaczęło się. Czemu przedłużacz jest w gniazdku? Żeby było więcej wolnych gniazdek. Ale dlaczego jest w tym gniazdku, czy są na to uprawnienia? Yyyyyy, nikt nie wie. Jak nikt nie wie to znaczy, że nie powinno go tam być. Przedłużacz trzeba wyciągnąć i położyć w kąt. Ale nie myślcie sobie, że każdy pracownik biura może tak zwyczajnie podejść, wysilić kończynę górną i wyjąć go z gniazdka. Na wyjęcie przedłużacza trzeba mieć uprawnienia, bodajże jakieś związane z elektryką, w końcu obchodzimy się z prądem.
Finał? Ponieważ w biurze nie było nikogo, kto miałby odpowiednie przeszkolenie do wyciągania przedłużacza z gniazdka trzeba było zadzwonić po specjalistę. Jeszcze tego samego dnia specjalista przyjechał inkasując 60 funtów (dla łatwiejszego rachunku można liczyć, że funt po 5 zł).
Ponieważ angielskim włada on doskonale oraz skończył odpowiednie studia na tutejszym uniwersytecie, to w ramach zdobywania doświadczenia zatrudnił się w biurze na wschodzie jakże malowniczej Anglii. Biuro jak biuro – meble, krzesła, trochę elektroniki. No właśnie elektronika. Niestety w UK istnieje idiotyczny przepis, że każdą czynność musi wykonywać osoba do tego uprawniona.
Pewnego dnia w biurze pojawił się przedłużacz wetknięty do gniazdka. Niby nic, prawda? Niestety nie tutaj.
Przyszła inspekcja sprawdzać porządek w papierkach no i zaczęło się. Czemu przedłużacz jest w gniazdku? Żeby było więcej wolnych gniazdek. Ale dlaczego jest w tym gniazdku, czy są na to uprawnienia? Yyyyyy, nikt nie wie. Jak nikt nie wie to znaczy, że nie powinno go tam być. Przedłużacz trzeba wyciągnąć i położyć w kąt. Ale nie myślcie sobie, że każdy pracownik biura może tak zwyczajnie podejść, wysilić kończynę górną i wyjąć go z gniazdka. Na wyjęcie przedłużacza trzeba mieć uprawnienia, bodajże jakieś związane z elektryką, w końcu obchodzimy się z prądem.
Finał? Ponieważ w biurze nie było nikogo, kto miałby odpowiednie przeszkolenie do wyciągania przedłużacza z gniazdka trzeba było zadzwonić po specjalistę. Jeszcze tego samego dnia specjalista przyjechał inkasując 60 funtów (dla łatwiejszego rachunku można liczyć, że funt po 5 zł).
biurokracja
Ocena:
675
(715)
Komentarze