Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#27920

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Robię biżuterię.

Jest tylko jeden typ klientki, która potrafi dogryźć bardziej, niż panna młoda. Jest to klientka na poziomie intelektualnym zmiotki, bo szufelka wygrywa z nią w szachy. Tak, głupota ludzka stanowczo jest tym, co mnie na świecie najbardziej przeraża.

Taka oto klientka zamówiła u mnie kolczyki. Nie, nie pasują jej żadne dostępne, nie, nie przejrzała ich, bo JEJ kolczyki mają powstać specjalnie dla NIEJ. Ok, nie ma problemu. Dowiedzenie się jak konkretnie mają wyglądać [′nie wiem, nich pani jakieś ładne zrobi′] trwało długo, pożarło mnóstwo mojego czasu, zdjęć kamieni i kryształów oraz kilka rysunków poglądowych w Corelu. Razem naprawdę masa czasu, ale w końcu mam, wiem, szkic zaakceptowany przez klientkę, materiały wybrane, cena ustalona, pełnia szczęścia, pani doczekać się nie może. Zamówiłam co potrzebowałam [′bo moje kolczyki muszą być z materiałów zamówionych specjalnie dla MNIE′], przyszło, zrobiłam, wysyłam pani zdjęcie, zachwytom nie ma końca. Miodzio.

Pani prosiła o przesyłkę pobraniową, na co się zgodziłam. Było to kilka lat temu, byłam o wiele mniej ′otrzaskana′ w temacie i trochę bardziej naiwna. Kolczyki wysłałam w pięknym pudełeczku i bardzo intensywnie zabezpieczone przed fantazją pracowników poczty.

Nastała cisza. Odpowiedzi na maile - brak. Odpowiedzi na smsy i telefony - brak. Wpłaty z poczty na konto - brak. Minęły dwa tygodnie. Piotruś Pan, czyli listonosz z mojego ówczesnego osiedla, jakimś cudem dotarł pod moje drzwi [bardzo często nie docierał...] z kilkoma poleconymi. Jakież było moje zdziwienie, kiedy wręczył mi wypchaną zwykłą papierową kopertę, mówiąc, że co prawda nie polecony, ale po co mam do skrzynki iść, skoro i tak u mnie jest. Miło. Podziękowałam, poszłam do siebie, otwieram.

Tak, to oczywiście były zamówione przez panią ′zmiotkę′ kolczyki. Bez pudełka, bez folii bąbelkowej, bez jakiegokolwiek zabezpieczenia, wrzucone do zwykłej koperty i nadane zwykłym listem. Oczywiście bez karteczki czy jakiegokolwiek ′pocałuj mnie w zad′. Oczywiście w kawałkach, biedne szkło indyjskie po 15zł sztuka. Szlag mnie trafił tak potężny, że cały dzień wisiałam babsku na telefonie. Nagrałam także uprzejmą wiadomość, że nie odpuszczę, póki gadzina nie odbierze i koniec, choćby skały srały ona ma to wyjaśnić.
W końcu wyjaśniła:
- Oj bo czepia się pani. One są złe.
Na pytanie w czymże są złe, skoro były specjalnie robione pod dyktando, usłyszałam odpowiedź z wielką pretensją w głosie, która odebrała mi mowę [chyba po raz 3ci w życiu, bo wyszczekana jestem jak mało koto]:
- BO ONE NIE WYSZCZUPLIŁY MI BUZI TAK, JAK POWINNY.

Cóż. Zasugerowałam pani, żeby w celu wyszczuplenia buzi żarła mniej i skończyłam rozmowę. Siedziałam potem chyba dobry kwadrans zastanawiając się nad sensem istnienia oraz zakupem karabinu. Pani oczywiście nie miała co marzyć o zwrocie kasy, która wreszcie dopełzła, zresztą nawet nie postulowała za bardzo [kolczyki przyszły kompletnie zniszczone, co, jak już wróciłam do przytomności, obfociłam i wysłałam babie na maila z wyjaśnieniem dlaczego zwrotu pieniążków niet].

własny biz

Skomentuj (47) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 928 (1048)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…