Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#27983

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Z racji niedawnej przeprowadzki przypomniała mi się historia z moją dawną współlokatorką. Pokazała mi swoją piekielność, choć wg niej to ja byłam piekielna.

I rok studiów, mieszkanie znalezione na chybcika, całkiem przypadkiem ale okazało się całkiem niezłe. Trafiłam do pokoju z dziewczyną z mojego kierunku, z tego samego roku. No cudnie - ktoś kto mnie zrozumie, podzieli może zainteresowania, będzie się uczyć tyle mniej więcej co ja. Wydawało się, że układ idealny.

Dość szybko wyszły na jaw "wady" i różnice między nami.

Primo - była typem skowronka, ja jestem sową. Ale szybko doszłyśmy do porozumienia. Jako że obie miałyśmy twardy sen, wydawało się że nie ma przeszkody abyśmy żyły własnym trybem. Spałyśmy kiedy która chciała, wstawałyśmy i kładłyśmy się o dowolnych porach. Oczywiście z poszanowaniem prawa do odpoczynku drugiej strony. Tj. ciche poruszanie, zachowywanie się, mała lampka przy biurku, itd. I tak sobie żyłyśmy, śpiąc średnio 2h w tym samym przedziale czasowym ;) Nikt zażaleń nie zgłaszał.

Secundo - dziewczę musiało uczyć się na głos. Rozumiem, że każdy ma swoją metodę, ale czemu wiedząc o tym wybiera pokój 2-osobowy? Ale dobra, jest jeszcze kuchnia, tam też możne się uczyć. Moja propozycja - na zmianę chodzimy uczyć się do kuchni. Jednego dnia jedna, następnego druga. Ale współlokatorka na to że nie, że ona woli w tej kuchni, że nie będzie musiała chodzić robić herbaty... Jak chce, tak ma. Na siłę wyganiać z kuchni jej nie będę jak tak woli ;)

I gdzie tu piekielność?

Otóż pod koniec pierwszego semestru, w czasie jednej z wizyt mamusi współlokatorki odbyła się następująca scena. Dziewszę żegna się z mamą w przedpokoju, pod drzwiami naszego pokoju w którym siedziałam ja. I nagle w płacz! "Bo mamo ja już tu nie wytrzymuję! Nie mogę tak dłużej! Bo ONA mi spać nie daje! Nawet we WŁASNYM pokoju nie mogę się uczyć! W kuchni siedzieć muszę... Mamo, ja się chcę wyprowadzić!". Coś tam pogadały, współlokatorka wróciła do pokoju, ani be ani me, zabrała książki i do kuchni.

Na zakończenie: jako że mam dobre serduszko chciałam sprawę wyjaśnić, nowe ustalenia zrobić i konflikt rozwiązać. Postanowiłam porozmawiać ze współlokatorką. Jej reakcja? Gdy tylko zaczęłam co kolwiek do niej mówić, zatkała dłońmi uszy i zaczęła krzyczeć: "Nie chcę cię słyszeć! Nic nie mów!"

Miałyśmy po 19 lat... Znajomym na uczelni rozpowiadała jaką byłam piekielną współlokatorką, jakoś nikt jej nie mógł uwierzyć ;)

mieszkanie studenckie

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 186 (216)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…