Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#28245

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Przygody przy zdawaniu egzaminu na prawo jazdy.

Podejście nr 1: Idę na egzamin, wielki stres, losowanie, idę 2. Pierwsza osoba nie zdała. Mój samochód podjechał, wstaję szykuję się do wejścia do samochodu. Za sobą słyszę tylko pomruki zwątpienia. Już wiedziałam co to może oznaczać. Ale o dziwo Pan wydał się w porządku i to ze swojej winy oblałam na łuku.

Podejście nr 2. Wsiadam do samochodu. Egzaminator przykłada mój dowód do kamerki mówi swoją formułkę i czeka aż potwierdzę dane. Ja niestety powiadamiam go że nie mogę potwierdzić bo błędnie wymawia moje nazwisko. Za 3 razem się udało. Chyba tą uwagą zaprzepaściłam swoją szansę.
Jedziemy na plac. Część teoretyczna szybko poszła. Nadszedł czas na mój ukochany łuk. No więc robię. Kręcę się, obracam we wszystkie strony, lusterka ustawiam, jadę! Dojechałam do końca, radość, udało się!! Ale pan egzaminator ma minę nietęgą. Każe wysiąść z samochodu. Polecenie wykonuję i podchodzę do niego. Wyciąga on ze swojej teczki 50cm linijkę(!!). Przykłada ją do zderzaka i pokazuje że wyjechałam za kopertę. Rzeczywiście wyjechałam...jakieś 3cm. No cóż... chyba możecie sobie wyobrazić moją minę, złość i wszelkie inne skrajne emocje.

Podejście nr 3. Najpiekielniejsze podejście... Losowanie, idę do samochodu 3. Pierwsze 2 osoby wróciły szybko. Siedząc wśród czekających słyszę różne historie. Wszyscy narzekają na pana którego miałam za 1 razem. Rekordzistka zdawała u niego 4 razy, stwierdziła że gorszego chama nie poznała.
Samochód podjeżdża, wchodzę.
No cóż.... trafiłam na największe zło. Pan egzaminator z 1 podejścia, ′znienawidzony′ przez większość. Ja nie miałam z nim żadnych spięć więc podeszłam do sprawy pozytywnie.
Łuk zrobiłam bezproblemowo, górkę też. Chociaż moja lewa noga dostała padaczki, ale dałam radę. Egzaminator wsiada do samochodu każe podjechać pod budynek i mówi że na chwile wychodzi i zaraz wróci. Mi to na ręke, ustawiam jeszcze raz fotel, kierownice, lusterka, rozglądam się, oswajam z sytuacją. Czekam.
5min
10min
15min
20min
JEST! Nie myślałam że tak się ucieszę na jego widok.
Wchodzi do samochodu i pyta mnie czemu okna są otwarte? Myślę sobie-ku#@a, sam je otworzyłeś jak jechaliśmy na plac!
Nic nie odpowiadam. Kochany egzaminator wychyla się w moją stronę i pcha swoją obrzydliwą łape na moje piersi by sięgnąć AUTOMATYCZNEGO zamknięcia szyby które także jest po jego stronie! Nie żeby to zrobił jakoś dyskretnie i ostrożnie starając się mnie nie dotykać, na chama pcha te swoje łapska i się uśmiecha! Nie wiedziałam jak się zachować... nie zareagowałam w ogóle.
Reszta egzaminu minęła bez większych ekscesów, jeżeli nie liczyć tego że cały czas na mnie krzyczał, chociaż błędów żadnych nie robiłam i nic w karcie nie zaznaczał. Gdy miałam gdzieś skręcić mówił mi o tym pare metrów przed skrzyżowaniem. Jeździłam 50min. Ale zdałam.

A wiecie co jest w tym najpiekielniejsze, zdawały u niego moje 3 koleżanki. Numer z szybą jest jego specjalnością.

Egzamin na prawo jazdy.

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 72 (122)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…