Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#28496

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
witam, może dla Was będzie to mało piekielne ale mnie wyprowadziło to z równowagi. A więc zaczynamy.
Pracuje ja sobie w pewnym sklepie meblowym na pół etatu. Moim współpracownikiem jest pewien kolega, nazwijmy go kolega [X]. Kolega ten nic nie robi, ciągle siedzi a wszystkie czynności związane z utrzymaniem sklepu spadają na mnie. Jednak ostatnio przeszedł samego siebie. Poszedł on sobie na 2 tygodnie urlopu, więc rzecz jasna to ją musiałam od rana do wieczora siedzieć w sklepie. 2 tygodnie jego urlopu a mojego meczenia się z klientami minęły więc czas odebrać godziny więc trochę wolnego wpadnie, w sam raz przed świętami. (dla wyjaśnienia, mimo że w umowie o pracę mam wyraźnie napisane, że nadgodziny mam płatne, to jeszcze nigdy tych pieniędzy nie dostałam tylko odbieram sobie godziny). wczoraj wieczorem zmęczona po 8 godzinach siedzienia na uczelni leże z moim lubym i nagle dzwoni telefon, dzwoni mój kolega X i oświadcza mi:

X - mam zła wiadomość, MUSISZ jutro przyjść do pracy. Biorę L-4 aż do świąt.Narazie.

Przyznam szczerze wściekłam się bo jak to tak że tyram za niego 2 tygodnie a teraz jeszcze 3. Pisze więc do niego sms czy jest aż tak chory, że musi brać aż tydzień chorobowego, tłumacze że zaczynam praktyki, że święta, że wolne, sama jestem chora. Jego odpowiedź doprowadziła mnie do płaczu: "może to będą 2 tygodnie l-4 a nie tylko tydzień. Choroba nie wybiera, dasz radę." i ją się pytam jak mam pogodzić praktyki, pracę i ogarnianie domu? Kiedy to praktyki mam w takich samych godzinach co sklep. A siedząc w pracy i pisząc to, katar kapie mi z nosa. Podejrzewam, że święta spędze w łóżku z gorączka a praktyki przełecą mi koło nosa.

sklep

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 53 (173)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…