Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#28621

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Skąd Litwini wracali? Z nocnej wracali imprezy.
W szpilkach byłam, kolano się odezwało, nie chciałam jechać taksówką, bo mieszkam 10 min. od punktu docelowego, ale zrobiłam błąd i postanowiłam zrobić skrót.

Że jechanie na cheatach nie popłaca, dowiedziałam się w tempie błyskawicznym, gdy oto, w terenie nieuczęszczanym nawet w dzień, pojawiła się grupa kilku panów porozumiewających się ekspresywną polszczyzną, która mogłaby stanowić próbkę materiałową dla autora "Słownika polskich przekleństw i wulgaryzmów".

Nieco utykając na jedną nogę, zbliżałam się powoli do mieszkania, myśląc, że jestem podła wkładając wszystkich do jednego worka, a to mogą być bardzo kulturalni ludzie, chociażby z ruchu oazowego, kiedy jednak znalazłam się na wysokości panów, wyrzuty sumienia minęły.

Zostałam otoczona, a oni bynajmniej nie chcieli się bawić w kółko graniaste. Zostałam poproszona bogatą polszczyzną o okazanie portfela, co też niezwłocznie zrobiłam, realnie oceniając swoje szanse. Nie widziałam żadnej twarzy, bo było w tym lasku niesamowicie ciemno.

Pięć razy robiłam jednak prawo jazdy i szlag mnie trafiał na myśl, że mogę je stracić tak od ręki, a potem biegać po urzędach żeby dostać nowe. I choć do urzędników mam stosunek ze względów osobistych zdecydowanie pozytywny, to nie uśmiechało mi się tracić kolejnych godzin względnej młodości w kolejkach.
Zresztą zbliża się czas gubienia legitymacji i trzeba się nieźle w dziekanacie natłumaczyć...

Mając to wszystko na uwadze - zaczęłam perorować, że dokumenty im na nic, że prawko, że dowód, że legitymacja, że bądźmy ludźmi.

Byli już w pewnej odległości, ale jeden najwyraźniej przemyślał moje słowa, bo przy blasku odpalanej fajki, wyciągnął moje plastiki z portfela chcąc mi rzucić.

Starczyło jedno spojrzenie na zdjęcie czy na dane. I usłyszałam rozmowę:

-Ej, chłopaki, dajcie portfel,
-Powaliło cię? Co je?
-Dajcie jej, zoba.

Panowie pośmiali się, że zwała, że ja je*ie, że bez kitu i inne takie, po czym zwrócili w moim kierunku.
Z bolącym kolanem nawet nie próbowałam uciekać. A powód zmiany zwrotu wektora ich ruchu wydał mi się oczywisty.

Ja sama, lasek, kilku facetów. Koniec.

Podeszli do mnie ze śmiechem, najwyraźniej świetnie się bawiąc, po czym jeden z nich wyciągnął w moim kierunku ręce... i oddał portfel.
Z całą zawartością.

-Dobry wieczór. - Usłyszałam. - Nie poznaje mnie pani?
Nie poznałam.
-Miała pani polski u nas w technikum, praktykantka, nie?
-Eee... miałam taki epizod.
-No i pani jest spoko. Jak powiedzieliśmy, że "Walc"
-..."Tango"
-No, "Tango" jest z du*y wzięte i napisał je koleś z "M jak miłość", to się pani nie wściekła, tylko nam tłumaczyła. Pani jest spoko. Sorry, że dopiero po nazwisku zjarzyłem, ale ciemno jest.
-No w porządku.
-Ale także... No tego... Co złego to nie my.

Po czym zostałam eskortowana prawie pod sam dom, bo "okolica niebezpieczna".

Jeszcze loguję się do rzeczywistości.

lasek

Skomentuj (54) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1608 (1690)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…