Zainspirowany historią clansmana88 przytaczam własne perypetie z autostopem z okresu szkoły średniej:
1. Do pokonania miałem ok. 30 km. Stoję z kolegą i łapiemy stopa. Zatrzymuje się czarne BMW; w środku dwóch panów typu ABS (absolutny brak szyi) i milcząca dziunia z tyłu. Jedziemy chyba bliżej 200 km/h niż 100km/h. W pewnym momencie z siedzenia pasażera odwraca się pan i pyta, czy zajaramy z nim ;) grzecznie odmówiliśmy. W pewnej miejscowości kierowca zwalnia do 40km/h (w poprzednich mu się to nie zdarzało) i z przepraszającym uśmiechem wyjaśnia, że "tu pojedziemy trochę wolniej, bo może będzie trzeba kogoś nap******ać". Na szczęście nie trzeba było.
2. Jadąc tą samą trasą, ale w przeciwnym kierunku, tym razem sam, zatrzymał się elegancki biznesmen w audi A6; gdy wsiadałem, to akurat rozmawiał przez komórkę po niemiecku. Chwilę pogadaliśmy po polsku, po czym zaczął prowadzić jakąś rozmowę po rosyjsku. Ot, zajęty człowiek. A co najważniejsze: prędkość w porywach do 220km/h, ignorowanie czerwonych świateł, 30 km pokonane w mniej niż 10 min.
3. Znowu z kolegą z punktu pierwszego, na innej, na szczęście krótszej, trasie. Ja w stroju bojowym, tzn. jak na metala przystało, kolega - typ, który powinien się urodzić w latach 60′ - byłby szczęśliwy z hipisami. Obaj ateiści, kolega nawet nie ochrzczony. I całą drogę wysłuchiwaliśmy od skądinąd przemiłej pani, że bóg jest miłością, że Jezus kocha każdego i tego typu nawiedzone kazanie. Świadkowie Jehowy mogliby do pani chodzić na korepetycje. ;)
4. Na koniec historia opowiedziana przez znajomą. Łapała stopa z koleżanką, zatrzymał się jakiś pan. Jadą, rozmawiają, nagle pan pyta, skąd pochodzą. Pada odpowiedź, że z S. Na co pan wpadł w kilkuminutowy śmiech. Jak już się zmęczył, to znajoma pyta:
- Co pana tak rozbawiło?
Odpowiedź kierowcy:
- A bo ja tam siedziałem kiedyś za gwałt. ;D
1. Do pokonania miałem ok. 30 km. Stoję z kolegą i łapiemy stopa. Zatrzymuje się czarne BMW; w środku dwóch panów typu ABS (absolutny brak szyi) i milcząca dziunia z tyłu. Jedziemy chyba bliżej 200 km/h niż 100km/h. W pewnym momencie z siedzenia pasażera odwraca się pan i pyta, czy zajaramy z nim ;) grzecznie odmówiliśmy. W pewnej miejscowości kierowca zwalnia do 40km/h (w poprzednich mu się to nie zdarzało) i z przepraszającym uśmiechem wyjaśnia, że "tu pojedziemy trochę wolniej, bo może będzie trzeba kogoś nap******ać". Na szczęście nie trzeba było.
2. Jadąc tą samą trasą, ale w przeciwnym kierunku, tym razem sam, zatrzymał się elegancki biznesmen w audi A6; gdy wsiadałem, to akurat rozmawiał przez komórkę po niemiecku. Chwilę pogadaliśmy po polsku, po czym zaczął prowadzić jakąś rozmowę po rosyjsku. Ot, zajęty człowiek. A co najważniejsze: prędkość w porywach do 220km/h, ignorowanie czerwonych świateł, 30 km pokonane w mniej niż 10 min.
3. Znowu z kolegą z punktu pierwszego, na innej, na szczęście krótszej, trasie. Ja w stroju bojowym, tzn. jak na metala przystało, kolega - typ, który powinien się urodzić w latach 60′ - byłby szczęśliwy z hipisami. Obaj ateiści, kolega nawet nie ochrzczony. I całą drogę wysłuchiwaliśmy od skądinąd przemiłej pani, że bóg jest miłością, że Jezus kocha każdego i tego typu nawiedzone kazanie. Świadkowie Jehowy mogliby do pani chodzić na korepetycje. ;)
4. Na koniec historia opowiedziana przez znajomą. Łapała stopa z koleżanką, zatrzymał się jakiś pan. Jadą, rozmawiają, nagle pan pyta, skąd pochodzą. Pada odpowiedź, że z S. Na co pan wpadł w kilkuminutowy śmiech. Jak już się zmęczył, to znajoma pyta:
- Co pana tak rozbawiło?
Odpowiedź kierowcy:
- A bo ja tam siedziałem kiedyś za gwałt. ;D
autostop
Ocena:
858
(968)
Komentarze