Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#28859

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zły to ptak, co własne gniazdo kala, prawda? Ale po pierwsze, to praktycznie nie jest moje "gniazdo", a po drugie historyjka jest tak nieprawdopodobna, że muszę się podzielić.

W zasadzie nie wiem od czego zacząć, hm. Może od tego, że tak się złożyło, iż udało mi się dostać stypendium rektora. Na mojej uczelni jest to kwota, która nie pozwala nawet na pokrycie kosztów akademika, więc nietrudno się domyślić, że specjalnie zawrotna nie jest. Posiadanie stypendium miało być trzymane w tajemnicy i - jak się okaże w dalszej części - była to zdecydowanie słuszna decyzja.

Niestety, tajemnica tajemnicą, ale babcia musiała się bratowej swojej pochwalić, jaką wnuczkę ma zdolną. Cioteczka się ucieszyła, gratulowała i czym prędzej pobiegła do mojego tatusia.

Kojarzycie może taką scenę z filmu "Testosteron", gdzie pojawia się mapa a na niej miejsca, gdzie ojciec pana młodego zostawiał swój ślad? Podobnie rzecz ma się z moim tatusiem, który od zawsze miał duuuże powodzenie u kobiet. ;) Tak się złożyło, że jestem jego pierwszym dzieckiem, więc alimenty, które dostaję są największe - określane "procentowo" od zarobków. Z tatusiem kontaktów nie mam, - z jego dziećmi tym bardziej! - więc nie wiedziałam, że radosna nowina do niego dotarła.

Któregoś dnia otrzymałam list. Normalny taki. Prawie. Bo bez znaczka, bez pieczątki, ewidentnie ktoś po prostu wrzucił kopertę do skrzynki. Otwieram a tam:

"Kochana siostrzyczko, przez ciebie żyjemy w nędzy, a tobie się tak dobrze powodzi, przecież nawet państwowe pieniądze dostajesz, czy nie jest ci głupio, że twoje siostry muszą sobie wszystkiego odmawiać, a ojciec nie ma co włożyć do garnka?!" Rzecz jasna, treść listu skrócona, bo on sam zajmował trzy strony, ale jego idea została ujęta. Dla ciekawskich: nie, nie jest mi głupio. Na końcu listu został podany adres, nie wiem, spodziewały się chyba, że wyślę im kasę na święta. No nieważne.

W każdym razie odpisałam uprzejmie, że nie, głupio mi nie jest, a mój wspaniały dostatek to moja prywatna sprawa.

Teoretycznie powinno się tutaj zakończyć, bo jasno dałam moim, ekhm, siostrom do zrozumienia, że nie zamierzam się alimentów zrzekać. Ale po pierwsze, na sytuacje tego typu działam, jak magnes najlepszy. Po drugie, nieszczęścia chodzą parami.

Siedzę w domu, robię nic, a tu nagle dzwonek do drzwi. BARDZO niechętnie wstałam, patrzę a tu przed bramą stoi czarne auto. Myślę "mafia, cholera, wiedziałam, że to sprzedawanie ubrań na alledrogo nie jest dobrym pomysłem! cholera cholera cholera!". Wychodzę. Audi A5. Auto rozpoznaję na kilometr, bo mi się tak strasznie, STRASZNIE podoba. Z samochodu wysiada mężczyzna.

Brawo dla domyślnych! Był to mój tatuś, którego tak BARDZO nie stać na płacenie alimentów dla mnie! Z rozmowy - ekhm - z nim dowiedziałam się jakim złym człowiekiem jestem, jakim podłym, jakim wrednym, etc, etc, etc.

Szczękę zbieram do tej pory. Wszystko spoko, ale taka awantura dla 123zł? Nie wiem czy ta audica nie spaliła więcej...

"rodzinka"

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 740 (782)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…