Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#29001

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Na kilka dni przed Wielkanocą zapisywałam mamę do lekarza. Ponieważ życie pacjentowi należy ułatwiać to w przychodni mamy nie można już zadzwonić i zapisać się na wizytę, oj nie. Trzeba rano zjawić się w okienku i powiedzieć magiczną formułę ′Cashianna Piekielna, ulica Piekiełkowa, do doktor Piekielnej′. Zapisy otwierają się o 7:30, realny czas ustawienia się pod drzwiami przychodni aby się zapisać to 6:50.

Pojechałam więc zapisać mamę (w końcu ona chora, ja zdrowa to logiczne, że ja idę walczyć o zapis), godzina 6:50 dołączyłam do ogonka emerytów (ważne: byłam jedyna osobą poniżej 60go roku życia), ktoś pokrzykuje, że już od 5:20(!!!) stoi. Godzina 7:15 podjeżdża rejestratorka, tłumek jakimś cudem się zagęszcza, spod ziemi wyrastają dodatkowi emeryci ale ja dzielnie napieram. Zaczyna się szturm na drzwi, ktoś krzyczy, że był 5 w kolejce, a teraz nagle 10. Mamę oczywiście zapisałam ale w walce o byt poniosłam następujące szkody:

- siniak na stopie po wbiciu mi w nią parasolki przez panią emerytkę
- siniak na ramieniu bo zdzielono mnie z łokcia
- mocny kuksaniec w plecy poparty rześkim ′Szybciej się po tych schodach ruszaj!′

Odbyłam także krzepiącą konwersację oskarżającą mnie o bycie zdrową i niepotrzebne zajmowanie kolejki. Soczysty komentarz, że właśnie dlatego zapisuję chorą matkę uciszył rozochoconego Pana emeryta.

Zastanawia mnie jedno: skoro tyle w tych staruszkach werwy, energii i siły, to po co im lekarz?

przychodnia

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 528 (586)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…