Jak to ludzie nie szanują czasu innych.
Prowadzę pub i często szukam promotorów do pracy. Nie jest to praca wymagająca, więc na rozmowy kwalifikacyjne z chętnymi się nie umawiam. I tak ustalam grafik z tygodnia na tydzień, z jednym małym ale:
Poniedziałek - godz. 11 wybija, nikt nie przychodzi. Dzwonię pod numer, który mi się wyświetlił wcześniej, ale osoba ta nie odbiera. Nie odbiera też 10 min później, pół godziny, a nawet trzy godziny później. Dzień stracony, nikt nie pracował.
Wtorek - godz. 10:55, a o 11 promotor zaczyna pracę, dzwoni telefon, odbieram i słyszę: niestety coś mi wypadło i nie przyjdę. Niestety nie można dać znać choćby godzinę wcześniej... Znów powtórka, nikt nie pracował, dzień stracony.
Środa - o dziwo panna przychodzi do pracy, ale po dziesięciu minutach stwierdza, że to nie to i wychodzi.
Czwartek - nikt nie przyszedł do pracy, pomimo wcześniejszego potwierdzenia, że na pewno przyjdzie. Telefon milczy, nikt nie odbiera. Człowiek zapadł się pod ziemię.
Piątek - wisienka na torcie: dzwonię do osoby, która spóźnia się już 20 minut i słyszę, że chyba jestem nienormalna, że do niej dzwonię, bo przecież ONA nie będzie pracować za takie grosze i poza tym to chyba JA mam problemy rodzinne, skoro się dopytuję dlaczego chociaż nie mogła dać znać, że nie przyjdzie.
Ludzie, to chcecie pracować, czy nie? Stawka i obowiązki podane są w ogłoszeniu, po co marnować mój czas?!
Prowadzę pub i często szukam promotorów do pracy. Nie jest to praca wymagająca, więc na rozmowy kwalifikacyjne z chętnymi się nie umawiam. I tak ustalam grafik z tygodnia na tydzień, z jednym małym ale:
Poniedziałek - godz. 11 wybija, nikt nie przychodzi. Dzwonię pod numer, który mi się wyświetlił wcześniej, ale osoba ta nie odbiera. Nie odbiera też 10 min później, pół godziny, a nawet trzy godziny później. Dzień stracony, nikt nie pracował.
Wtorek - godz. 10:55, a o 11 promotor zaczyna pracę, dzwoni telefon, odbieram i słyszę: niestety coś mi wypadło i nie przyjdę. Niestety nie można dać znać choćby godzinę wcześniej... Znów powtórka, nikt nie pracował, dzień stracony.
Środa - o dziwo panna przychodzi do pracy, ale po dziesięciu minutach stwierdza, że to nie to i wychodzi.
Czwartek - nikt nie przyszedł do pracy, pomimo wcześniejszego potwierdzenia, że na pewno przyjdzie. Telefon milczy, nikt nie odbiera. Człowiek zapadł się pod ziemię.
Piątek - wisienka na torcie: dzwonię do osoby, która spóźnia się już 20 minut i słyszę, że chyba jestem nienormalna, że do niej dzwonię, bo przecież ONA nie będzie pracować za takie grosze i poza tym to chyba JA mam problemy rodzinne, skoro się dopytuję dlaczego chociaż nie mogła dać znać, że nie przyjdzie.
Ludzie, to chcecie pracować, czy nie? Stawka i obowiązki podane są w ogłoszeniu, po co marnować mój czas?!
Kraków Tgl
Ocena:
564
(664)
Komentarze