Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#29189

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia sprzed kilku lat. Będzie o „zaufanym” mechaniku samochodowym, mieszkającym kilka domów od nas, ojciec zawsze u niego naprawiał, cud, miód i orzeszki.
Skończyłam 18 lat, zrobiłam prawko i mechanik ów podjął się sprowadzenia dla mnie pierwszego samochodu. Wymagania były takie, żeby nie był bity, w dobrym stanie, miał klimatyzację i ABS. Owszem sprowadził, wszystko fajnie pięknie, samochód z małym przebiegiem. Miesiąc później jechałam na wakacje w góry (500km drogi ode mnie) więc podstawiliśmy samochód, żeby facet wymienił klocki hamulcowe i ogólnie sprawdził czy wszystko ok, bo bezpieczeństwo rzecz najważniejsza. Coś mi stukało przy hamowaniu, ale powiedział, że to ABS tak stuka i to normalne.

Pojechałam na wakacje. Na drugi dzień, będąc na kompletnym zadupiu (jechałam zobaczyć wodospad oddalony o ładnych parę km), zaczęła mi się świecić lampka od hamulca. Co za cholera? – myślę sobie. Przejechałam jeszcze kawałek, zatrzymałam się na poboczu, sprawdzam – przednie opony gorące jak cholera. Jako, że sama niewiele wtedy kumałam, dzwonię do ojca. Mówię mu co i jak, diagnoza: klocki. Szukaj szybko mechanika i nie jeździj z tym za długo bo zedrzesz do końca.
Jak to klocki, przecież były wymieniane parę dni temu, co za czort…? No nic, szukam mechanika. Jako, że było to zadupie kompletne, znalazłam go po 2 godzinach jeżdżenia w stresie i pytania "tubylców". Pokazał mi co zostało z klocków i…właściwie to nic nie zostało, już tarcze zaczęły trzeć. Powiedział, że klocki sprowadzi dopiero na następny dzień, bo mój samochód dość nietypowy (marki Proton) i on takich u siebie nie ma.

I tak oto „mój” mechanik zapewnił mi 10 km spacerku po zadupiach w upale, 2 dni wyjęte z wakacji i 120zł za wymianę klocków. Przy okazji miejscowy mechanik uświadomił mnie jeszcze, że to nie żaden ABS stukał, tylko te nieszczęsne klocki, które się zdzierały. Mało tego – żadnego ABS-u tu nie ma. Klimatyzacji zresztą też. To by w sumie wyjaśniało czemu tak słabo chłodziła – a miałam ją po powrocie oddać do czyszczenia, wyszłabym chyba na kompletnego debila.

Koniec końców – ojciec nasłuchał się ode mnie epitetów przez telefon, a z mechanikiem się jakoś polubownie dogadał i nie doszłam jak to w końcu było. Jak się spytałam gdzie ten ABS i klimatyzacja, to powiedział, że on nic nie wiedział, „tak mu powiedzieli i on myślał, że jest”. Bez komentarza.

Samochód mam nadal, bardzo go polubiłam i cóż – może po kilku latach zainwestuję i zrobię mu klimę, na razie daję radę na „zimny łokieć” :)

mechanik samochodowy

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 66 (136)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…