Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#29448

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pochorowałam się i musiałam odwiedzić lekarza.
Ojciec mój, do południa był w domu i mógł mnie zawieźć do felczera samochodem, bo łazić nie miałam siły. Ale o 12, jak przewrotna wersja kopciuszka - jechał do pracy.

Dzwonię do przychodni. O godzinie 8 rano. Numerek jest, na 17:35. No trudno, może jakoś dopełzam, albo matula mnie zaholuje.

Ale zaraz, zaraz, jest w moim mieście prywatna przychodnia, zakontraktowana z NFZ! Dzwonię. I co? Mogę iść choćby zaraz, no i wszystko w ramach funduszu.

Jako że chciałam być miła, dzwonię do państwowej, żeby się odwołać - w końcu może ktoś bezie chciał na moje miejsce wejść.

Pani rejestratorka wyraziła zdumienie na wieść że nie przyjdę.
- Poprawiło się?
- Nie, idę do przychodni XX.
- JAK TO?
- No bo tam jest wcześniej miejsce...
- TAAAK? A nie wie, że dla zdrowia warto czekać?
- ...
- Ja pani nie odwołuję, jeszcze pani wróci na kolanach tu! Ta z XX to jest partacz! Zarażą panią gronkowcem!

Nie wróciłam. W prywatnej jest ładnie, czysto i ludzie są mili, a lekarka zrobiła mi od ręki komplet badań. Za darmo. Bez ceregieli i dopraszania się. Da się? Ano da.

ZOZ

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 800 (896)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…