zarchiwizowany
Skomentuj
(15)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Historia może nie jest piekielna ale dająca do myślenia.
Opisze tutaj historie która może wydawać się nieprawdopodobna ale jednak wydarzyła się naprawdę. Zasłyszałem ją od mojego ŚP.wujka który pracował w sądzie odległym dość trochę bo 200km od mojej miejscowości.
Kiedyś gdzieś około pięciu lat temu na pewnym wydziale sądowym owa historia się wydarzyła. Jedna z pracownic "załatwiła" nasiono rośliny zwanej marihuaną. Zgrana paczka wydziału stwierdziła że "pod latarnią najciemniej" i zasadzili ową roślinę na parapecie w tej przepięknej instytucji. Co najlepsze o roślinie wiedzieli nie tylko sami pracownicy w to zamieszani ale także niektórzy sędziowie. Roślina rosła sobie spokojnie przez parę miesięcy aż do czasu kiedy pewnego starszego pana pracującego w tym sądzie poruszyło sumienie i zniszczył roślinkę.
A teraz wyjaśnię wam piekielność. Przykładowo sędzia który o tym wiedział i sam był w to zamieszany nie miał później skrupułów w karaniu nastolatka który miał przy sobie śladowe ilości tego narkotyku.
Co więcej wujek opowiadał że nieraz jak pracownicy sądu chodzili na imprezy to począwszy od sprzątaczek, księgowych aż po sędziów zdarzały się dość często osoby palące marihuane.
To tak jak by sędzia-morderca skazywał ludzi za zabójstwa. Jednak legalizacja jest potrzebna i trzeba wyjść ze stereotypu że ganje pali tylko plebs i margines społeczny.
Opisze tutaj historie która może wydawać się nieprawdopodobna ale jednak wydarzyła się naprawdę. Zasłyszałem ją od mojego ŚP.wujka który pracował w sądzie odległym dość trochę bo 200km od mojej miejscowości.
Kiedyś gdzieś około pięciu lat temu na pewnym wydziale sądowym owa historia się wydarzyła. Jedna z pracownic "załatwiła" nasiono rośliny zwanej marihuaną. Zgrana paczka wydziału stwierdziła że "pod latarnią najciemniej" i zasadzili ową roślinę na parapecie w tej przepięknej instytucji. Co najlepsze o roślinie wiedzieli nie tylko sami pracownicy w to zamieszani ale także niektórzy sędziowie. Roślina rosła sobie spokojnie przez parę miesięcy aż do czasu kiedy pewnego starszego pana pracującego w tym sądzie poruszyło sumienie i zniszczył roślinkę.
A teraz wyjaśnię wam piekielność. Przykładowo sędzia który o tym wiedział i sam był w to zamieszany nie miał później skrupułów w karaniu nastolatka który miał przy sobie śladowe ilości tego narkotyku.
Co więcej wujek opowiadał że nieraz jak pracownicy sądu chodzili na imprezy to począwszy od sprzątaczek, księgowych aż po sędziów zdarzały się dość często osoby palące marihuane.
To tak jak by sędzia-morderca skazywał ludzi za zabójstwa. Jednak legalizacja jest potrzebna i trzeba wyjść ze stereotypu że ganje pali tylko plebs i margines społeczny.
sąd
Ocena:
-2
(118)
Komentarze