Historia użytkownika lordvictor, przypomniała mi moją własną historię z samochodem kolegi, po której zostałam... dobrze zarabiającą prostytutką.
Przegrałam zakład. Stawka - pucowanie samochodu. No nic, trza być honorowym. Umówiliśmy się na konkretny dzień i godzinę, miało to wyglądać tak: odbiór samochodu spod jego firmy, myjnia, pucowanie, woskowanie, dopieszczenie, zwrot. A samochód nie byle jaki, bo BMW X5, więc miałam jedyną, niepowtarzalną okazję przejechania się tym cackiem.
Stoję na światłach coby dojechać do najbliższej myjni, patrzę, a tu jakaś kobiecina na przejściu zatrzymuje mi się przed machą. Moja, powiedzmy, sąsiadka. Mieszka kilka ulic dalej ode mnie, kobieta po 50′tce, jedna z tych, co wszystko o wszystkich wiedzą. Spojrzała gniewnym wzrokiem na mnie, na samochód, na mnie, poszła. Myślę: chce, to niech się gapi, przecież jej nie zabronię.
Autko dopieściłam, nacieszyłam się nim jeszcze chwilę, z bólem oddałam, honor zachowany.
Ale... Jakiś czas później przyjeżdżam do domu w odwiedziny, moja mamusia od progu się śmieje, ja nie bardzo wiem, o co chodzi. Ale w końcu się wyjaśniło: mamusia była na zakupach w osiedlowym sklepiku mięsnym. Pomiędzy zakupem skrzydełek z kurczaka i mięsa mielonego, dowiedziała się od zaprzyjaźnionej sprzedawczyni (która życzliwie chciała poinformować, co o córce na osiedlu mówią), że pani X, czyli wyżej opisana sąsiadeczka od jakiegoś czasu rozpuszcza o mnie plotki, jakobym na studiach dorabiała sobie jako prostytutka, bo ona WIDZIAŁA jak jechałam drogim samochodem, że moich rodziców na taki nie stać, a przecież nie byłabym w stanie w sposób moralny na taki samochodzik zarobić i że na pewno mam sponsora...
Powiem szczerze, że dawno tak się nie uśmiałam.
Przegrałam zakład. Stawka - pucowanie samochodu. No nic, trza być honorowym. Umówiliśmy się na konkretny dzień i godzinę, miało to wyglądać tak: odbiór samochodu spod jego firmy, myjnia, pucowanie, woskowanie, dopieszczenie, zwrot. A samochód nie byle jaki, bo BMW X5, więc miałam jedyną, niepowtarzalną okazję przejechania się tym cackiem.
Stoję na światłach coby dojechać do najbliższej myjni, patrzę, a tu jakaś kobiecina na przejściu zatrzymuje mi się przed machą. Moja, powiedzmy, sąsiadka. Mieszka kilka ulic dalej ode mnie, kobieta po 50′tce, jedna z tych, co wszystko o wszystkich wiedzą. Spojrzała gniewnym wzrokiem na mnie, na samochód, na mnie, poszła. Myślę: chce, to niech się gapi, przecież jej nie zabronię.
Autko dopieściłam, nacieszyłam się nim jeszcze chwilę, z bólem oddałam, honor zachowany.
Ale... Jakiś czas później przyjeżdżam do domu w odwiedziny, moja mamusia od progu się śmieje, ja nie bardzo wiem, o co chodzi. Ale w końcu się wyjaśniło: mamusia była na zakupach w osiedlowym sklepiku mięsnym. Pomiędzy zakupem skrzydełek z kurczaka i mięsa mielonego, dowiedziała się od zaprzyjaźnionej sprzedawczyni (która życzliwie chciała poinformować, co o córce na osiedlu mówią), że pani X, czyli wyżej opisana sąsiadeczka od jakiegoś czasu rozpuszcza o mnie plotki, jakobym na studiach dorabiała sobie jako prostytutka, bo ona WIDZIAŁA jak jechałam drogim samochodem, że moich rodziców na taki nie stać, a przecież nie byłabym w stanie w sposób moralny na taki samochodzik zarobić i że na pewno mam sponsora...
Powiem szczerze, że dawno tak się nie uśmiałam.
osiedle
Ocena:
562
(616)
Komentarze