Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#29733

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Chcę się podzielić doświadczeniami z naszymi - jakże by inaczej - odważnymi stróżami prawa. Będzie trochę niepoprawnie politycznie. Prosto, bez finezji - w końcu jestem tylko łysym, bezmózgim bandytą.

Jestem kibolem. Tak, tym złym, umięśnionym, dresowatym pajacem który w wolnych chwilach zaczepia staruszki i gwałci wasze dzieci - z tego co czytam/słyszę o sobie w popularnych mediach które dla niejednych są wyrocznią.

Akcja dzieje się w Wielką Sobotę. Mecz zaplanowany na 13:30 co jest godziną bardzo wczesną jak na rozgrywki ligowe. Jestem nieco niewyspany, jednak humorek dopisuje. Lekki stresik - wszak lider - moja drużyna - podejmuje wicelidera naszej kochanej ekstraklasy.

Jestem już przy stadionie, godzina do meczu, kolejka do bramek znośna. Myślę że w normalnych warunkach byłoby to max 10 minut stania.

Mija pięć minut, stoimy dalej w tym samym miejscu. Słychać jakieś krzyki dochodzące z bramek.
Jestem wysokim człowiekiem, także w tłumie widzę trochę więcej niż przeciętni ludzie.
Okazuje się że panowie ochroniarze dostali nakaz z góry że nie mogą zostać wpuszczone żadne flagi na stadion. Logiczne, można przecież nimi zabić! Zabiera się nawet flagi (także dzieciom) które można kupić w oficjalnym sklepie klubowym (!)
Nie muszę chyba dodawać że kawałek płótna z klubowymi barwami nigdy nikomu nie przeszkadzały.

No cóż, kibole - charakterne i uparte chłopaki oznajmiają, że na stadion wejdą tylko z flagami. Zaczynają się przepychanki, najpierw słowne, później już cielesne. Jest coraz bardziej nerwowo. Do akcji wkraczają białe kaski. Stoją ustawieni w rzędzie i czekają na rozwój akcji.
Osoby które zdążyły już wcześniej wejść na stadion, wróciły się z trybun na promenadę i oglądają wszystko z drugiej strony bramek. Stoją zupełnie spokojnie.

Niestety w pewnym momencie panowie mundurowi stwierdzili że jest zbyt spokojnie, więc postanowili użyć gazu pieprzowego. Psikali nim gdzie popadnie, na oślep. Trafiają nawet przypadkowo stojących gdzieś obok mężczyzn z ich pociechami na grzbiecie (!). Tłum (będący cały czas w ścisku przypominam) szybko się wycofuje (Teraz sobie wyobraźcie co by było gdyby ktoś - nie daj boże - się potknął).
Słychać okrzyki, płacz dzieci, nad nami latają petardy i różne przedmioty, a policja dalej bawi się w najlepsze. Ogólnie - nieciekawie.

Koniec końców wszystko jakoś się uspokoiło a flagi wpuszczono (nagle stały się jednak bezpieczne). Cała akcja prawdopodobnie była prowokacją władz, jakich naprawdę Drodzy Państwo jest dużo.

Wracam do domu - w mediach standard - kibole wszczynają zadymę przed meczem - iluśtamiluś pseudokibiców złapano, bohaterska akcja policji, jesteśmy gotowi na Euro.
Nie dość że człowiek płaci niemałe pieniądze za wejście na stadion, dopinguje przez cały mecz swoją drużynę (co jest niespotykane na świecie - serio) to jeszcze traktują go w taki sposób.

Mimo zwycięstwa mojej drużyny, miałem ogromny niesmak po tym meczu.
Tak jak zawsze wszystkim powtarzałem że na stadionie naprawdę jest bezpiecznie, tak teraz się zastanawiam czy bym wziął swe dziecko na mecz. Kto wie czy bym nie trafił na policjanta, któremu zachce się zabawy w gazowanie...

Pepsi Arena

Skomentuj (84) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 668 (900)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…