Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#29794

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia o polskiej policji. Trafiłem na izbę wytrzeźwień. Za co? To temat na inną piekielną historię, gdzie ja byłbym piekielny. W każdym razie nikogo nie atakowałem, ale zasłużyłem. Najpierw nas skuli. Ja jak zobaczyłem blaszki, robiłem wszystko co mi kazali. Kumpel się chyba za dużo filmów o prawnikach naoglądał, bo zaczął wołać, żeby go nie dotykać. Sprawnie rzucili go o glebę. Skuli nas i zostawili leżących za suką. Zapalili sobie, pogadali, ustalili kto nas odwozi. Swoją drogą bardzo nieprzyjemne, tak leżeć skutym, z twarzą w kurzu. Jakby nie mogli już nas do suki wsadzić. Kajdanki też konkretnie zaciągnęli, tak że przez tydzień kiepsko kciukami ruszałem, a jeszcze po dwóch miesiącach, jak dotknąłem ścięgna na nadgarstku, to mi prąd po palcach przechodził. W końcu ustalili co i jak. Dowieźli nas na izbę. Siedzimy w poczekalni. Przez cały czas (koło godziny, choć ciężko po pijaku to ocenić) ręce skute za plecami. Zostawili z nami jednego młodego aspiranta. Trochę zdrętwiałem, więc wstałem z ławki, żeby się poprawić. No i w tym momencie dostałem lufę w pysk.Okazało się, że nie należy wstawać. Dostałem o tyle pechowo, że mi jucha z nosa poszła. Obetrzeć nie ma jak, więc siedzę żałośnie i barwie spodnie na czerwono. O piekielności samej izby już nie będę pisał. Kto był to wie. (nie można zadzwonić do nikogo, mieć fajek, czy czegokolwiek do jedzenia. Jak się siedzi do 16stej, to można zgłodnieć).

policja

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -4 (156)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…