Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#29808

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Wychodząc za mąż byłam śliczną dziewczyną w stylu pin up girl. Pełną kompleksów i nieświadomą tego że wyglądam jak z rozkładówki. Pech chciał że ciąża rozwaliła mnie hormonalnie. Ludzie z podobnymi problemami wiedza jak łatwo jest przytyć "od mineralnej" a jak ciężko zawalczyć z zrzuceniem każdego kilograma. Także od dziewięciu lat walczę z własnym ciałem poddając je rygorom narzuconym przez dietetyków i własną wolę walki na siłowni.
Na szczęście małżon mój jest cudownym człowiekiem który z przymrużeniem oka traktuje moje wałeczki i tłustości. Normalnie idylla. Byłaby idylla. Kobiety w mojej rodzinie nie mogą przeżyć faktu że jestem teraz kulką. Nic to że jestem dobrą matką, żoną, robię kolejne fakultety, zarzynam się pracując dla rodziny a z mężem tworzymy parę stawianą innym za wzór.
Kij tam wszystko. Widocznie mój tyłek faktycznie jest na tyle wielki że wszystko co pozytywne skutecznie zasłania.
Pisze bo znów mnie wkurzyła moja własna matka.
Piję sobie kawę poranną. Moja świętość poranka powszedniego. Zwłaszcza w weekend. A ta korzystając że tatuś z synkiem wyszli, wpada i zaczyna mi opowiadać jakąś historię sprzed dwóch lat. Że teściowa mówiła że mnie mąż rzuci, puści się z jakąś "chudą pindą" itp.
Mając moje lata, mamuśka była już po rozwodzie. Pomimo że kobita z niej nawet nie śliczna a piękna była. Do dzisiaj budzi zachwyt. Jakoś uroda nie uchroniła od rozpadu związku. A tacy byli oboje śliczni :P
Teściowa jeszcze na moim weselu mówiła że musi zrzucić 6 kg. Do dzisiaj je zrzuca o czym przypomina sobie i innym z okazji każdego rodzinnego spotkania.
To ja zapierdzielam na siłkę, czasami ostatkami sił. Pod sadłem mam mięśnie jakich Pudzian mógłby mi pozazdrościć, gdybym jadła jak przed ciążą to musieliby mnie dźwigiem wyprowadzać na spacer.
Ale to nieważne. Najfajniej wszak od czasu do czasu powkurzać człowieka wtykając mu w zad szpile. Łatwizna. Wszak zad wielki to i trafić nie problem.
I to wszystko damy z rodziny, które powinny mnie wspierać a nie dobijać. Zwłaszcza że nie leżę odłogiem wpierniczając frytki z majonezem. Wkurza mnie to bo po dziewięciu latach wiecznego płaczu nad moim wyglądem mam ochotę do nich strzelać. Czy one są wogóle świadome że mam wiatrówkę i potrafię świetnie strzelać? Poza tym ponad dziesięć lat walczę mieczem i kijem. Na ich miejscu nie byłabym taka bezczelna :p
A żeby wam tak france tyłki spuchły od tego braku empatii.

Ulżyło mi :) Możecie minusować :D

kochane mamuśki

Skomentuj (55) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 357 (561)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…