Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#30016

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Był sobie, powiedzmy, Rysiu. Rysiu był dobrym człowiekiem, o miękkim sercu, lecz sponiewierany przez życie. Żona zostawiła go dla kochanka, dzieci nie miał, pracę stracił. Tuła się od jednej meliny do drugiej, ale męczy chłopinę takie życie, bo on z innego materiału jest. Więc zaczyna trochę pić, nie dużo, może 2 piwka dziennie to max, w sumie na tyle starcza jego skromna renta. Ale potrafi zrezygnować z tego, gdy jakiejś babci brakuje do chlebka czy mleczka, gdy trzeba nakarmić bezpańskiego kotka, czy wrzucić do puszki podczas WOŚPu..

Rysiu nigdy nie prosił o 2 złote do piwka, wolał iść pozbierać puszki, komuś pomóc w uprzątnięciu piwnicy, skoszeniu trawnika, kradzieżą się brzydził. Ludzie wiedzieli i prosili o pomoc czy sami oddawali mu makulaturę, puszki czy butelki.

Podczas turnee po śmietnikach Rysiu usłyszał śmiech i wulgarne zawołania, dobiegające od jednego ze śmietników. Banda gnojków bestwiła się nad małym, biednym szczeniaczkiem, którego ktoś najwyraźniej przywiązał do jednego z kontenerów. Rychu szybko skrzyknął kumpli (miał starą nokię, którą ktoś w przypływie miłosierdzia mu sprezentował), pogonili bananowych i zaopiekowali się psiakiem. Oficjalnym opiekunem Zgrywusa (gdyż takie imię otrzymał piesio) stał się Rysiu. Prawie przestał pić, by ukochanemu czworonogowi nic nie brakowało, by było na wszystkie szczepienia, dobre jedzonko czy od czasu do czasu jakąś zabawkę.

Zgrywusik rósł jak na drożdżach. Po roku był wielką kupą futra, wyglądającą jak skrzyżowanie alaskana z owczarkiem niemieckim. Był też cholernie inteligentną i pamiętliwą bestyjką. Parę razy udało mu się podziabać po tyłku bachorów, co go wtedy przy śmietniku dręczyli, ale za swojego pana gotów był życie oddać.

Gnojki postanowili, ot tak dla zabawy, psa otruć, ale ten od obcych nic nie brał, Rysiu zawczasu go tego nauczył. Wtedy idioci postanowili donieść o pogryzieniu. Ale tak bez jakichkolwiek śladów, trochę by było ciężko, więc...

...zaatakowali Rysia, nożem zadali kilka niegroźnych cięć, gdy Zgrywus się na nich rzucił. Bilans? Kilka podartych par spodni, trochę szwów na rany i....kurator dla każdego z chłystków.

Chłopcy nasi mieli "malutkiego" pecha, gdyż całą akcję z daleka widział patrol policji, ale nim zdążyli dobiec, pies zdążył trochę poturbować jaśnie panów inteligentnych inaczej. A że banda, już od jakiegoś czasu, działa niezbyt zgodnie z prawem i była na oku tamtejszej policji, to sami na siebie ukręcili bicz.

Miejscowa ludność, która już miała dość tych gówniarzy, zrzuciła się na piękną budę dla Zgrywusa i roczną karmę. Rysiu też znalazł pracę jako nocny stróż w miejscowej fabryczce mebli. Wprawdzie tylko za spanie i drobną pensje, ale i to dobre na początek.

A Zgrywus? Ustatkował się, przytyło mu się i woli spać, niż ganiać za kotami.

pewna wioska w pewnej części Polski

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 586 (600)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…