Ignus
Rzecz działa w podstawówce, jestem ścisłowcem. Chemia, Fizyka matematyka, biologia. Dlatego ostatecznie skończyłem na politechnice. Zawsze miałem problem z przedmiotami humanistycznymi w tym największy z j. polskim. Miałem na to stertę papierów, ale ortografii do dziś nie umiem pokonać.
Moja matka jest polonistką w małej miejscowości i wiele lat pracowała w szkole. Zawsze z polskiego miałem max 3, za co w domu mi się obrywało. Poszedłem do nowej szkoły, 4 klasa podstawówki (były dwie pod. 1-3 Oraz 4-6, matka pracowała w 1-3).
Przyszła młoda nauczycielka od polskiego, zobaczyła moje wypracowanie bardzo bogate w słownictwo, ciekawe, etc. Postawiła mi 5!!! Co z tego, że ortografia tragedia, dla niej liczyła się treść i styl. Lecę uradowany do domu mam 5 z polskiego!!! Pierwszy raz w moim życiu!!! Mówię to Matce, ona się tylko zawinęła i poszła do szkoły. Wróciła po pół godziny i mnie wyzywa, że mam 1!!! Szlaban na to, co tylko się da, bo w końcu nie uczę się polskiego (mat 5, przyroda 5 technika 5, etc.) ja kompletnie zdezorientowany, o co chodzi.
Następnego dnia w szkole się dowiedziałem…
Otóż moja Matka poleciała do szkoły do mojej nauczycielki (młodej zaraz po studiach)
(M)atka - CO TEŻ PANI SOBIE MYŚLI, ŻE MÓJ SYN MA 5 Z POLSKIEGO!!!
(N)auczycielka - Ale, o co pani chodzi? Przecież czyta lektury, uczy się wierszy, a jego wypracowania są bardzo dobre.
M - PANI JEST GÓWNIARĄ I SIĘ NIE ZNA TO MÓJ SYN I JA DOBRZE WIEM ZE ON NIE ZASŁUGUJE NA 5! JESTEM NAUCZYCIELKĄ Z WIELOLETNIM STAŻEM!!!
N - Ale proszę pani, mogę pani pokazać jego pracę.
M - MA PANI MU ZMIENIĆ OCENĘ A JAK NIE TO PÓJDĘ DO DYREKTORA I SIĘ SKOŃCZY!!!
N - ...
Dyrektor to dobry kolega mojej matki wiec nauczycielka uległa, a ja miałem szlaban na koszykówkę, komputer, kolegów oraz warsztat dziadka za to miałem się uczyć polskiego...
Szkoda mi było nauczycielki bo fajna, młoda, ambitna po roku odeszła ze szkoły.
Moja matka jest polonistką w małej miejscowości i wiele lat pracowała w szkole. Zawsze z polskiego miałem max 3, za co w domu mi się obrywało. Poszedłem do nowej szkoły, 4 klasa podstawówki (były dwie pod. 1-3 Oraz 4-6, matka pracowała w 1-3).
Przyszła młoda nauczycielka od polskiego, zobaczyła moje wypracowanie bardzo bogate w słownictwo, ciekawe, etc. Postawiła mi 5!!! Co z tego, że ortografia tragedia, dla niej liczyła się treść i styl. Lecę uradowany do domu mam 5 z polskiego!!! Pierwszy raz w moim życiu!!! Mówię to Matce, ona się tylko zawinęła i poszła do szkoły. Wróciła po pół godziny i mnie wyzywa, że mam 1!!! Szlaban na to, co tylko się da, bo w końcu nie uczę się polskiego (mat 5, przyroda 5 technika 5, etc.) ja kompletnie zdezorientowany, o co chodzi.
Następnego dnia w szkole się dowiedziałem…
Otóż moja Matka poleciała do szkoły do mojej nauczycielki (młodej zaraz po studiach)
(M)atka - CO TEŻ PANI SOBIE MYŚLI, ŻE MÓJ SYN MA 5 Z POLSKIEGO!!!
(N)auczycielka - Ale, o co pani chodzi? Przecież czyta lektury, uczy się wierszy, a jego wypracowania są bardzo dobre.
M - PANI JEST GÓWNIARĄ I SIĘ NIE ZNA TO MÓJ SYN I JA DOBRZE WIEM ZE ON NIE ZASŁUGUJE NA 5! JESTEM NAUCZYCIELKĄ Z WIELOLETNIM STAŻEM!!!
N - Ale proszę pani, mogę pani pokazać jego pracę.
M - MA PANI MU ZMIENIĆ OCENĘ A JAK NIE TO PÓJDĘ DO DYREKTORA I SIĘ SKOŃCZY!!!
N - ...
Dyrektor to dobry kolega mojej matki wiec nauczycielka uległa, a ja miałem szlaban na koszykówkę, komputer, kolegów oraz warsztat dziadka za to miałem się uczyć polskiego...
Szkoda mi było nauczycielki bo fajna, młoda, ambitna po roku odeszła ze szkoły.
Szkoła
Ocena:
993
(1063)
Komentarze