Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#30200

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przez parę lat "pracuję" w rodzinnej firmie (nie mam 18-tki).
Oprócz kolonii i zimowisk organizujemy cateringi, festyny i tego typu imprezy. Tyle słowem wstępu. Parę "śmiesznych" jakże i piekielnych sytuacji z tego roku:

1.
Początek lutego, co ważne PIĄTEK, [P]ani piekielna dzwoni (odbiera [S]iostra):
[S] W czym mogę pomóc?
[P] No bo ja to chciałam dla syna u was wesele zamówić.
[S] Oczywiście, zapraszamy do obejrzenia budynku, na miejscu wstępnie porozmawiamy.
[P] Ale ja nie mogę. Czasu teraz nie mam.
[S] Jestem na terenie codziennie, więc zapraszam w dogodnym dla pani terminie.
[P] No co za c*pa głupia. Nie rozumie, że na jutro już sala ma być, bo jutro się Henio żeni.
[S] Niestety nie jestem w stanie pani pomóc w tej sytuacji. Do widzenia.
Siostra się rozłączyła. Do tej pory się zastanawiam jak można załatwiać salę dzień przed ślubem?

2.
Dzwoni telefon, odbieram [j]a.
[piekielna] Bry, chcę kulig na za tydzień. Na 130 osób.
[j] Dzień dobry. Czy jest pani pewna, że chodzi o kulig?
[p] Jak śmiesz (jesteśmy już na ty ;)) powątpiewać w moje kwalifikacje tępa smarkulo! (Nie, nie mówiłam jej ile mam lat).
[j] Proszę o nie zwracanie się do mnie takim tonem. Proszę o przyjazd na miejsce aby wpłacić zaliczkę.
[p] O jezuuu, to jeszcze zaliczki na takie gó*no chcą? [...] Dobra, będę jutro o 12. Tylko masz tam być, a nie jakieś wykręty!!
I rozłączyła się.
Owszem, wszelkie zaliczki przelewamy przez banki, jak i całe wpłaty. Jednak zdziwiło mnie to, że ta rozmowa toczyła się równo 26 KWIETNIA.

3.
Prowadzimy również stajnie.
Jesteśmy w trakcie festynu, razem z [i]nstruktorką prowadzimy "oprowadzanki". Ważne jest to, że nie posiadamy kucyków, a małe źrebaki.
Podchodzi do ogrodzenia Piekielna typowa solara z platyną z [c]córką, na oko 5-6 lat.
[piekielna] Dajcie mi jakiegoś konia bo chcę małą poprowadzić.
[i] To my jesteśmy od oprowadzania i trzymania tych koni.
[p] Ale ja CHCE!! I najlepiej tego małego, w łaty.
[c] Ale ja nie chce krowy, ja chcę tego co pani trzyma.

Piekielna podchodzi do mnie i zaczyna się szarpać z wodzami. Próbuję ją powstrzymać jednak zostaję poczęstowana historią moją i trzech pokoleń wstecz. Koń, jak zwierzę, spłoszył się i zaczął delikatnie wierzgać, przez co oberwały moje nogi.
Piekielna zaczęła się śmiać i z rozmachem wsadziła małą bez kasku na przestraszonego konia.
W jednej chwili instruktorka doskoczyła do małej i zdążyła ją złapać, gdyż klacz zaczęła szaleć coraz mocniej.
Plastik prychnęła lekceważąco złapała małą i odeszły. Później podeszłam do kolegi który dopowiedział mi, że jak tylko jej nie było widać ze stajni, ostro małą zrugała, że dała się zdjąć z siodła.

runowo.pl

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 616 (702)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…