Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#30202

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Na wstępie muszę zaznaczyć, że jestem wielką fanką zwierząt i posiadam w domu 7 kotów, więc pielęgnacja tych stworzeń nie jest mi obca.

Ostatnio, jakieś dwa miesiące temu oddałam kotkę do sterylizacji. W owym miejscu jeszcze żaden mój kot zabiegu nie miał, ale w ramach jakiegoś tam projektu niektóre placówki wykonywały tę operację po niższej cenie.
Kotka została wysterylizowana, no i w końcu ją odebrałam. Odrazu zauważyłam, że coś nie tak. Moja pupilka była mocno przymulona, bardziej niż poprzedniczki. "Ale" - myślę sobie - "w końcu odebrałam ją dzień później (z powodu wyjazdu), więc to pewnie stres".
No dobra, niby wszystko ok. Do zdjęcia szwów nie poszłam, bo kotka sama je wylizała. Zarastało jej się wszystko dobrze, a przynajmniej tak wyglądało.
Tydzień temu zauważyłam, że coś jest nie-teges. Z brzucha malej coś wyciekało. Nie była to krew, tylko taka lepka maź. I ogólnie jej mało było, a ja nie mogłam się tym wtedy zająć, no i zapomniałam. Ale dwa dni temu, gdy się z nią bawiłam, zauważyłam, że ma w brzuchu DZIURĘ! Źle jej zaszyto brzuch, no i nie wiem, czy skóry im kur**a nie starczyło, czy co!? No i przez tę dziurę ja jej mogę zobaczyć wnętrzności!
Wściekłam się jak cholera i popędziłam do weterynarza. Nie dostałam się do nikogo, gdyż, jak mi powiedziała piekielna recepcjonistka, lekarz wybył! A była to klinika 24h! I MOJEMU KOTU MAJĄ SIĘ WLEC BEBECHY PO PODŁODZE, BO LEKARZ DYŻURNY POSZEDŁ DO DOMU!? CO to jest za kur**a kraj!?

Kotkę umówiłam do innej weterynarii, mam nadzieję, że naprawią tamto partactwo. Jak widać taniej nie znaczy lepiej.
Not

służba_zdrowia

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -1 (29)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…