Poniedziałek, godzina 18. Siedzimy z mamą w domu. Obydwie zdenerwowane. Czym? Głowa domu powinna wrócić jakieś 3 godziny temu. Telefonu nie odbiera. Nikt nie wie gdzie jest i co robi. No przepadł jak kamień w wodę. Matula płaczę. Ja już nieźle zdenerwowana. Nagle cud. Drzwi się otwierają. Wchodzi zmarnowany. Od razu doskakujemy i zasypujemy pytaniami. Siada w pokoju i prosi o papierosa. Od 20 lat nie pali. Stało się coś poważnego
Tak więc cofnijmy się do godziny 15.
Tatuś zadowolony jedzie do domu. Grzecznie stoi na światłach i czeka na zieloną strzałkę. Jest strzałka. Jedzie. Przepuszcza wszystkich pieszych. Upewnia się, że nikt nie idzie i rusza. Nagle pod koła pakuje mu się rowerzysta i niestety lekkie stuknięcie wystarczyło, chłopak leży. Tata panika. No zamarł w miejscu, nie wie co ma zrobić. Wtem, jak do drzwi nie dopadnie Moher Comando i nie zacznie szarpać za nie:
[M] - Ty chu...u pier....y, wyłaź z tego jeb...o samochodu!
Tata gasi silnik i wychodzi do chłopaka. Okazuje się, że to dziecko, lat 7-8, bez kasku. Mały w ryk, tata próbuje go uspokoić. Zbiega się tłumek.
[M] - Pier...y dziecko zabił, skur...n jeb...y!
[T] - Niech się pani uspokoi i zadzwoni po karetkę.
[M] - Poje...o?! Ja po policję dzwonie! Do więzienia trafisz pi...o!
Policja przyjechała i się zaczęło. Przesłuchiwanie ludzi co się dokładnie stało. Badanie taty alkomatem pokazało 0.0. Moher oczywiście najgłośniej się wydziera, że zabić chciał bezbronne dziecko, do więzienia z takimi, wykastrować(?).
Przyjechała mama chłopca. Pani spokojnie wysłuchuję wersji mojego taty i swojego syna. No ewidentnie wina chłopaka, nie patrzył, wjechał pod samochód, sam się do tego przyznaje i przeprasza.
[P]olicjant ogląda samochód i znajduję rysę.
[P] - Tu jest porysowane, będzie pan wnosił o odszkodowanie?
Tata strzelił facepalm, bo rysa rzeczywiście była, od strony kierowcy, na samym dole drzwi, więc nie ma możliwości, żeby to chłopak zrobił. Tatuś mój uczciwy człowiek, więc przyznaje policjantowi rację z rysą, ale zapewnia, że to nie wina chłopaka, więc nie będzie się domagał odszkodowania.
Koniec końców, chłopak razem z mamą zabrany do szpitala na badania czy aby nic nie uszkodził sobie. Tatuś grzecznie czekał z Policjantem i uciął sobie krótką pogawędkę. Przychodzi komunikat, że chłopak cały i tatuś wolny, może na obiadek wracać. Na pamiątkę dostał rurkę od alkomatu.
Moher nie zamilkł nawet na sekundę obrażając mojego tatusia do 20 pokoleń wstecz.
I miej tu człowieku szacunek do starszych.
Tak więc cofnijmy się do godziny 15.
Tatuś zadowolony jedzie do domu. Grzecznie stoi na światłach i czeka na zieloną strzałkę. Jest strzałka. Jedzie. Przepuszcza wszystkich pieszych. Upewnia się, że nikt nie idzie i rusza. Nagle pod koła pakuje mu się rowerzysta i niestety lekkie stuknięcie wystarczyło, chłopak leży. Tata panika. No zamarł w miejscu, nie wie co ma zrobić. Wtem, jak do drzwi nie dopadnie Moher Comando i nie zacznie szarpać za nie:
[M] - Ty chu...u pier....y, wyłaź z tego jeb...o samochodu!
Tata gasi silnik i wychodzi do chłopaka. Okazuje się, że to dziecko, lat 7-8, bez kasku. Mały w ryk, tata próbuje go uspokoić. Zbiega się tłumek.
[M] - Pier...y dziecko zabił, skur...n jeb...y!
[T] - Niech się pani uspokoi i zadzwoni po karetkę.
[M] - Poje...o?! Ja po policję dzwonie! Do więzienia trafisz pi...o!
Policja przyjechała i się zaczęło. Przesłuchiwanie ludzi co się dokładnie stało. Badanie taty alkomatem pokazało 0.0. Moher oczywiście najgłośniej się wydziera, że zabić chciał bezbronne dziecko, do więzienia z takimi, wykastrować(?).
Przyjechała mama chłopca. Pani spokojnie wysłuchuję wersji mojego taty i swojego syna. No ewidentnie wina chłopaka, nie patrzył, wjechał pod samochód, sam się do tego przyznaje i przeprasza.
[P]olicjant ogląda samochód i znajduję rysę.
[P] - Tu jest porysowane, będzie pan wnosił o odszkodowanie?
Tata strzelił facepalm, bo rysa rzeczywiście była, od strony kierowcy, na samym dole drzwi, więc nie ma możliwości, żeby to chłopak zrobił. Tatuś mój uczciwy człowiek, więc przyznaje policjantowi rację z rysą, ale zapewnia, że to nie wina chłopaka, więc nie będzie się domagał odszkodowania.
Koniec końców, chłopak razem z mamą zabrany do szpitala na badania czy aby nic nie uszkodził sobie. Tatuś grzecznie czekał z Policjantem i uciął sobie krótką pogawędkę. Przychodzi komunikat, że chłopak cały i tatuś wolny, może na obiadek wracać. Na pamiątkę dostał rurkę od alkomatu.
Moher nie zamilkł nawet na sekundę obrażając mojego tatusia do 20 pokoleń wstecz.
I miej tu człowieku szacunek do starszych.
codziennie niespodzianki na drodze
Ocena:
831
(909)
Komentarze