Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#30463

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mam ja sobie pewnych „specyficznych” sąsiadów. Cztery gadziny żyją w zatęchłej dziupli, pod pozorem piszczącej biedy, okrywając się łatką izolacji społecznej i bezrobocia, bo kto by tam chciał ich zatrudnić. Jedyne zajęcie, ogranicza się do łażenia po śmietnikach i pakowania złomu do rydwanu, co by na browca i inne uciechy było.

Wobec zaistniałej sytuacji, od lat trwają w absolutnym przekonaniu, że należy im się pomoc, bo w przeciwnym razie biedni i schorowani ludzie trafią na bruk, a stamtąd już tylko do kostnicy. Co najgorsze w tej sprawie, opieka utrzymuje te społeczne wrzody (przepraszam, ale inaczej się nie da), zapewniając im środki do życia i nieco pieniędzy, o które to właściwie toczy się cała gra.

Otóż wspomniana czwóreczka zaraz po tym, jak napłynie trochę kaski, pomyka w podskokach do sklepiku, gdzie zaopatrują się w całe siaty „fhrąsuskich” win. Impreza trwa tak długo, aż któryś z rzeczonych nie przekroczy magicznego punktu i straci przytomność. „Dionizje” zwieńczone zostają przyjazdem karetki lub policji, po to, aby historia mogła za jakiś czas zatoczyć koło. Na nic groźby, prośby, mandaciki. Świadczeń też nie można im odebrać, bo posiadają jakieś orzeczenia o rzekomej niepełnosprawności, braku zdolności do pracy i inne cuda...

Kiedy tak na to patrzę, wszystko się we mnie gotuje, bo gdzie tu sprawiedliwość? Wstrętne pijusy żyją na koszt społeczny i mają wszystko w pompie, podczas gdy w niejednym domu matka i ojciec zapierniczają od świtu do nocy, żeby zapewnić swoim rodzinom coś ponad wegetację, bo im się pomoc nie należy.
Ot, całkiem logiczne.

sąsiedzi

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 717 (777)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…