Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#30753

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Studiuję anglistykę, dlatego też dorabiam dając korepetycje. Sytuacja ta zdarzyła się jakoś pod koniec lata, po pierwszym roku nauki.

Dzwoni do mnie dziewczyna i mówi, że pilnie potrzebuje korepetycji. Otóż zabrakło jej procenta na maturze pisemnej i za tydzień ma poprawkę. Myślę sobie, że dziewczynie trzeba pomóc i umawiamy się na poniedziałek wieczorem.

O umówionej porze zajeżdża pod mój dom wypasiona Audica, z której wychodzi spalona na skwarkę i cała różowa blondyna (a może platyna?). Myślę sobie - będzie ciekawie. I przeczucie mnie nie myliło. Zanim jeszcze zabrałyśmy się do nauki, dziewczyna opowiedziała mi jak to matura jest jej do niczego niepotrzebna, że ojciec ma tyle pieniędzy, że ją do końca życia będzie utrzymywać. Tatuś ponoć matury nie zdał, a kupił itd, itd... Takie teksty rzucane były później co kilka minut.

No, ale w końcu przyszła się czegoś nauczyć, więc w końcu zabieramy się do pracy. Na pierwszy ogień - reading. Typowo maturalny zestaw. Musiała dopasować nagłówki do odpowiednich tekstów (już nie pamiętam dokładnie co to było). I zonk - ona nie rozumie polecenia. No to jej tłumacze. Zanim zakapowała minęło kilka kolejnych minut. Ok, zajarzyła, więc bierzemy się za przetłumaczenie tekstu. Tak naprawdę tekst przetłumaczyłam ja, a ona tylko kiwała głową i przytakiwała. Minęła jakoś ta godzina i mówię jej, że może zostanie jeszcze jedną, bo ledwo zaczęłyśmy. Mówi, że nie, ze ona przychodzić będzie codziennie do piątku na godzinę (w weekend imprezuje). Jej matura, ona decyduje. Dałam jej na zadanie domowe reading z podręcznika do podstawówki (!) żeby sprawdzić na czym w ogóle stoję.

Następny dzień. Zjawia się i mówi, że nie zrobiła, bo było za trudne, a poza tym nie miała czasu, bo była u kosmetyczki! Kolejna godzina męczarni, podobna do poprzedniej. Znowu teksty jak to matura jest jej do niczego nie potrzebna, itp. Środa wieczorem - laski nie ma. Dzwonię i nie odbiera, czwartek to samo. W piątek dałam sobie spokój i zapomniałam o niej na kilka tygodni.

Po miesiącu czy dwóch (szczerze nie pamiętam) szykuję się na spotkanie z chłopakiem. Nagle pod dom podjeżdża jakiś mega wypasiony Jeep. Wychodzę sprawdzić kto to, a tu nasza kochana solara z tatusiem!

J - ja
T - tatuś
S - solara

T: Ty *uko j*bana! Miałaś nauczyć moja córkę angielskiego, maturę miała zdać a napisała gorzej niż ostatnio, bo na 28%!
J (w ciężkim szoku): Proszę wybaczyć, ale ja w dwie godziny nikogo angielskiego nie nauczę!
T: *urwo płace to wymagam!
J: To dlaczego córka przyszła tylko dwa razy?! Przecież miała przychodzić do piątku?!
T: Ty jej *ziwko rozkazywać nie będziesz kiedy ma przychodzić!
S: No właśnie! Miałam inne sprawy na głowie! I tak byś mnie niczego tępa *urwo nie nauczyła!
J: To po co w ogóle przychodziłaś?! Sama mówiłaś, że matura jest ci do niczego nie potrzebna...
S: A *uj cię to obchodzi!
T: Ja cię do kuratorium zgłoszę! Mam takie znajomości, że studiów nie skończysz! A nawet jak skończysz to nigdzie pracy nie znajdziesz! Ja ci pokażę!!!

I po kilkunastu minutach takiej oto "rozmowy" odjechali. Nie dostałam żadnej wiadomości z kuratorium, więc chyba mnie nie zgłosił. A może jeszcze rozpatrują. :D

Co do córuni, to skończyła jako kelnerka w barze u swojego wujka. Obecnie poszukuje ojca swojego dziecka. Podobno jeździ z ojcem od kolegi do kolegi i każdego o gwałt oskarża i alimentami grozi.

Jestem szczerze przerażona co się dzieje z ludźmi w dzisiejszych czasach.

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 847 (897)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…