zarchiwizowany
Skomentuj
(3)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Pierwszy dzień po święcie niepodległości.
Wyjechałam do pracy półtora godziny szybciej.
Korki nieziemskie nawet w małych uliczkach. Pech chciał, że akurat jedną z tych małych uliczek jechał mój autobus. Wyjazd z drogi podporządkowanej a samochody stojące na tej z pierwszeństwem uparcie nie wpuszczały oczekujących.
Akurat zjechaliśmy z przystanku. Stoimy w miejscu właśnie w w/w uliczce od dobrych 15 minut.
W końcu do [k]ierowcy ruszyła ok. 60letnia [p]asażerka
[P]: Proszę mi drzwi otworzyć, ja się spieszę!
[K]: Niestety nie mogę otwierać drzwi między przystankami. Autobus jest monitorowany, mogę stracić uprawienia.
[P]: KIEDY JA JUŻ JESTEM SPÓŹNIONA!
Inni pasażerowie stajają się panią uspokoić mówiąc, że nie tylko ona jest spóźniona, że miała przystanek i mogła wysiąść skoro widziała jakie są korki i że kierowca nie może, ogólnie trzymają jego strone.
Pani aż poczerwieniała. Parasol pod pachę i podbiegła do środkowych drzwi autobusu. Jak zaczęła nimi szarpać to poezja. Siedzący przy drzwiach mężczyzna, próbował ją odciągnąć od próby ucieczki ale na nic to. Sama siedziałam przy drzwiach i widząc ogień w jej oczach sama nie chciałam się udzielać. Udało się panu uspokoić gniewną pasażerkę. Chwilowo.
Kobieta zaczęła grozić, że wybije szybe w drzwiach.
Na szczęście akurat ktoś przepuścił autobus na główną ulice i ruszyliśmy. Z żółwim tempem ale jednak. Pare metrów dalej był przystanek. Piekielna pasażerka wyleciała na przystanku krzycząc jaki to wujowy kraj, wujowe autobusy i wujowi ludzie. Bardzo jej się spieszyło.
Na przystanku czekała jej psiapsiółka i razem powolnym kroczkiem ruszyły w stronę ryneczku, który akurat był tuż przy przystanku.
Nie próbowałam tego zrozumieć.
Wyjechałam do pracy półtora godziny szybciej.
Korki nieziemskie nawet w małych uliczkach. Pech chciał, że akurat jedną z tych małych uliczek jechał mój autobus. Wyjazd z drogi podporządkowanej a samochody stojące na tej z pierwszeństwem uparcie nie wpuszczały oczekujących.
Akurat zjechaliśmy z przystanku. Stoimy w miejscu właśnie w w/w uliczce od dobrych 15 minut.
W końcu do [k]ierowcy ruszyła ok. 60letnia [p]asażerka
[P]: Proszę mi drzwi otworzyć, ja się spieszę!
[K]: Niestety nie mogę otwierać drzwi między przystankami. Autobus jest monitorowany, mogę stracić uprawienia.
[P]: KIEDY JA JUŻ JESTEM SPÓŹNIONA!
Inni pasażerowie stajają się panią uspokoić mówiąc, że nie tylko ona jest spóźniona, że miała przystanek i mogła wysiąść skoro widziała jakie są korki i że kierowca nie może, ogólnie trzymają jego strone.
Pani aż poczerwieniała. Parasol pod pachę i podbiegła do środkowych drzwi autobusu. Jak zaczęła nimi szarpać to poezja. Siedzący przy drzwiach mężczyzna, próbował ją odciągnąć od próby ucieczki ale na nic to. Sama siedziałam przy drzwiach i widząc ogień w jej oczach sama nie chciałam się udzielać. Udało się panu uspokoić gniewną pasażerkę. Chwilowo.
Kobieta zaczęła grozić, że wybije szybe w drzwiach.
Na szczęście akurat ktoś przepuścił autobus na główną ulice i ruszyliśmy. Z żółwim tempem ale jednak. Pare metrów dalej był przystanek. Piekielna pasażerka wyleciała na przystanku krzycząc jaki to wujowy kraj, wujowe autobusy i wujowi ludzie. Bardzo jej się spieszyło.
Na przystanku czekała jej psiapsiółka i razem powolnym kroczkiem ruszyły w stronę ryneczku, który akurat był tuż przy przystanku.
Nie próbowałam tego zrozumieć.
Komunikacja miejska
Ocena:
107
(165)
Komentarze