Po 5 latach wdowieństwa zacząłem odczuwać pustkę i samotność.
Idąc temu na przeciw koleżanka, zapoznała mnie ze swoją koleżanką z pracy.
Spodobała mi się ta Jola. Rozwiedziona, jedna podrastająca córka, ładna, energiczna, zapobiegliwa.
Po kilku miesiącach znajomości, spotykania się, wielu długich godzinach spędzonych razem, zacząłem przebąkiwać o wspólnej przyszłości.
Jola potraktowała to przychylnie i wtedy po raz pierwszy zgodziła się zanocować u mnie.
Ranek. Ja wesolutki wstałem, uszykowałem śniadanie i... nie miałem serca budzić śpiącej smacznie królewny. A musiałem iść do pracy. Ona miała wolne. Zostawiłem więc tylko karteczkę co ma zrobić z kluczami i poszedłem.
Po południu byłem z nią umówiony na mieście. Więc po pracy ogarnąłem w domu co miałem ogarnąć i sięgam do szafy, by zmienić ubranie...
W szafie miałem kilka, świętych dla mnie, pamiątek po nieżyjącej żonie. Było to kilka jej sukienek, pantofelki z ostatniej wspólnej zabawy, trochę ładnej bielizny.
W szafie pozostała jedna! sukienka, połowa bielizny, butów brak.
Ja za telefon, pytam co to ma znaczyć, co z tym zrobiła?!
W odpowiedzi usłyszałem, że przecież planujemy wspólną przyszłość, to i tak byłoby to jej. Mroczki miałem przed oczami z wściekłości. Zażądałem natychmiastowego zwrotu rzeczy. Przysłała je przez córkę. Jedna sukienka, moja ulubiona, już była po jej przeróbkach.
Cóż, chyba nieprędko pomyślę znów o zmianie stanu cywilnego.
Idąc temu na przeciw koleżanka, zapoznała mnie ze swoją koleżanką z pracy.
Spodobała mi się ta Jola. Rozwiedziona, jedna podrastająca córka, ładna, energiczna, zapobiegliwa.
Po kilku miesiącach znajomości, spotykania się, wielu długich godzinach spędzonych razem, zacząłem przebąkiwać o wspólnej przyszłości.
Jola potraktowała to przychylnie i wtedy po raz pierwszy zgodziła się zanocować u mnie.
Ranek. Ja wesolutki wstałem, uszykowałem śniadanie i... nie miałem serca budzić śpiącej smacznie królewny. A musiałem iść do pracy. Ona miała wolne. Zostawiłem więc tylko karteczkę co ma zrobić z kluczami i poszedłem.
Po południu byłem z nią umówiony na mieście. Więc po pracy ogarnąłem w domu co miałem ogarnąć i sięgam do szafy, by zmienić ubranie...
W szafie miałem kilka, świętych dla mnie, pamiątek po nieżyjącej żonie. Było to kilka jej sukienek, pantofelki z ostatniej wspólnej zabawy, trochę ładnej bielizny.
W szafie pozostała jedna! sukienka, połowa bielizny, butów brak.
Ja za telefon, pytam co to ma znaczyć, co z tym zrobiła?!
W odpowiedzi usłyszałem, że przecież planujemy wspólną przyszłość, to i tak byłoby to jej. Mroczki miałem przed oczami z wściekłości. Zażądałem natychmiastowego zwrotu rzeczy. Przysłała je przez córkę. Jedna sukienka, moja ulubiona, już była po jej przeróbkach.
Cóż, chyba nieprędko pomyślę znów o zmianie stanu cywilnego.
Matrymonialne
Ocena:
880
(972)
Komentarze