Historia dość zabawna...
Stoję na przystanku, koło mnie "markowy" dresik. Na bluzie ogromny napis "Puma", na spodenkach, a konkretniej zamieszczony na tyłku i tak samo nie należących do małych nadruk "Nike". Nawet skarpetki miał z Nike, krzyczący z wystających z (a jakże) super markowych butów z Adidasa(tak, napis marki i na nich był) Dresik jak to dresik, łysy jak kolano, aczkolwiek twarz mógłby pozazdrościć mu niejeden model. Oko piwne, brew kędzierzawa, na oko dwudziestoletni chłopak. Spoglądał na mnie co chwila, glacę przyklepywał, i po chwili podszedł szczerząc zęby w przerażającym uśmiechu.
- Numer telefonu albo wpier*ol. - Zarechotał, zadowolony z wyśmienitego żartu.
Odwzajemniłam uśmiech odpowiadając:
- To ja wybieram zdecydowanie wpier*ol.
Strzelił okiem, podrapał się pod pachą i odszedł jakiś taki przygaszony.
Stoję na przystanku, koło mnie "markowy" dresik. Na bluzie ogromny napis "Puma", na spodenkach, a konkretniej zamieszczony na tyłku i tak samo nie należących do małych nadruk "Nike". Nawet skarpetki miał z Nike, krzyczący z wystających z (a jakże) super markowych butów z Adidasa(tak, napis marki i na nich był) Dresik jak to dresik, łysy jak kolano, aczkolwiek twarz mógłby pozazdrościć mu niejeden model. Oko piwne, brew kędzierzawa, na oko dwudziestoletni chłopak. Spoglądał na mnie co chwila, glacę przyklepywał, i po chwili podszedł szczerząc zęby w przerażającym uśmiechu.
- Numer telefonu albo wpier*ol. - Zarechotał, zadowolony z wyśmienitego żartu.
Odwzajemniłam uśmiech odpowiadając:
- To ja wybieram zdecydowanie wpier*ol.
Strzelił okiem, podrapał się pod pachą i odszedł jakiś taki przygaszony.
przystanek
Ocena:
1060
(1162)
Komentarze