Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#31139

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Zrobiło się ciepło, więc panie przedszkolanki ruszyły z dziećmi na spacery i place zabaw. Świetnie.

W placówce, do której chodzi moje dziecko, jest dobrze wyposażony plac zabaw.
Jedną z atrakcji jest taka kilkumetrowa kolorowa tuba, przez którą trzeba się przeczołgać. Wczoraj nowa pani przedszkolanka wymyśliła tor przeszkód dla dzieciaków, taki konkurs. Zadań było kilka, jednym z nich właśnie przejście przez tego węża.
Wszystko byłoby świetnie gdyby nie fakt, że mój syn ma stwierdzoną klaustrofobię - zaczyna się trząść, drży mu podbródek, robi mu się zimno, czuje lęk, ma napady głodu. Oczywiście papiery dostarczyliśmy, rozmawialiśmy z dyrektorką i wychowawcą grupy, młodego uświadomiliśmy, że małe pomieszczenia ma sobie odpuścić.
Syn, powiedział pani, że on nie chce, bo się boi i "mama mówi, żebym nie wchodził bo będę płakał".
Pani jednak kazała mu przejść. Krzyknęła, on się wystraszył, wszedł.
I to był błąd. Nagły atak paniki nie wygląda dobrze, więc nauczycielka wezwała pogotowie i kazała mi przyjechać.

Gdy przyjechałem:

- Nakrzyczała, że dziecko to nienormalne mam i że trzeba je odizolować.
- Że to maminsynek i niczego się w życiu nie nauczy. Cytuję "ci*ka z niego"
- Że ją w szkole uczyli, że dzieci udają i z REGUŁY im się nie wierzy.

Mój krzyk chyba był wyraźną oznaką braku akceptacji słów pani przedszkolanki.

Syn nadal jest na środkach uspakajających, a do przedszkola iść nie chce. I wcale mu się nie dziwię.

W poniedziałek czeka mnie rozmowa z dyrektorką.

przedszkole

Skomentuj (38) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1016 (1100)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…