Wiosna piękna, idę z dzieckiem na spacer, wracając chcę wstąpić na bazar po warzywo. Ale dziecko mi się zmęczyło i chce na ręce. To nawet lepiej, bo nie chcę by się ludziom pod nogami plątało, tam zawsze jest tłok.
I tak stoję przy budce, dziecko jedną ręką trzymam, drugą wyjmuję kasę z kieszeni. I fik - 20zł wypada na ziemię. Eh... już już odstawiam małą, kiedy podbiega taki dziesięcioletni chłopczyk i podnosi pieniądz, podaje mi do ręki. Uśmiecham się i dziękuję, za nim idzie jego mama, do niej też się uśmiecham. Ona do mnie również, ale jakoś tak nieszczerze. Nie zwróciłam na to nawet uwagi.
Mama stanęła z chłopcem budkę dalej i chyba myślała, że nie usłyszę jak mówi do syna:
- Głupiś! Miałbyś na tę swoją colę i chipsy, baba z bachorem by cię nie goniła!
Nie ma to jak wychowywać sobie złodzieja.
I tak stoję przy budce, dziecko jedną ręką trzymam, drugą wyjmuję kasę z kieszeni. I fik - 20zł wypada na ziemię. Eh... już już odstawiam małą, kiedy podbiega taki dziesięcioletni chłopczyk i podnosi pieniądz, podaje mi do ręki. Uśmiecham się i dziękuję, za nim idzie jego mama, do niej też się uśmiecham. Ona do mnie również, ale jakoś tak nieszczerze. Nie zwróciłam na to nawet uwagi.
Mama stanęła z chłopcem budkę dalej i chyba myślała, że nie usłyszę jak mówi do syna:
- Głupiś! Miałbyś na tę swoją colę i chipsy, baba z bachorem by cię nie goniła!
Nie ma to jak wychowywać sobie złodzieja.
Ocena:
1375
(1417)
Komentarze