W trakcie gdy byłem w Kambodży, na kompani (taki rusycyzm) wydarzyła się rzecz tragiczna, młody chłopak z powodów osobistych, skutecznie targnął się.
Stary chorąży pojechał do rodzinnego domu zawieść tą wiadomość. Dla łodzian informacja, że mieszkał na ul. Wschodniej wiele już wyjaśnia. Faktycznie, rodzinka w pełni potwierdzająca legendę tej ulicy. Chorąży nie zważa na okoliczności przyrody, przekazuje wiadomość.
Matka w rozpaczy, dopytuje się o szczegóły, opowiada o synu, pokazuje zdjęcia z komunii, ogólnie godzina traumy i chorąży widzi jak matka przeżywa. W tym czasie, ojciec lekko zamroczonym wzrokiem się temu przygląda i nagle widać błysk zrozumienia:
- Panie, a odszkodowania to ile będzie?
Chorąży mało nie dostał apopleksji i jak potem opowiadał, to był bliski tego by gostka zlinczować na miejscu.
Stary chorąży pojechał do rodzinnego domu zawieść tą wiadomość. Dla łodzian informacja, że mieszkał na ul. Wschodniej wiele już wyjaśnia. Faktycznie, rodzinka w pełni potwierdzająca legendę tej ulicy. Chorąży nie zważa na okoliczności przyrody, przekazuje wiadomość.
Matka w rozpaczy, dopytuje się o szczegóły, opowiada o synu, pokazuje zdjęcia z komunii, ogólnie godzina traumy i chorąży widzi jak matka przeżywa. W tym czasie, ojciec lekko zamroczonym wzrokiem się temu przygląda i nagle widać błysk zrozumienia:
- Panie, a odszkodowania to ile będzie?
Chorąży mało nie dostał apopleksji i jak potem opowiadał, to był bliski tego by gostka zlinczować na miejscu.
Ocena:
883
(943)
Komentarze