Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#31668

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Na szybko, z wyprawy do pewnego sklepu należącego do dość znanej w naszym kraju sieci.
Akcja dzieje się w kasie do pięciu produktów. Wyskoczyłem kupić mleko dla syna, żona chwilowo nie może karmić piersią. Dorwałem produkt, ustawiłem się w dość długiej kolejce do kasy, i oto jakiej sytuacji byłem świadkiem.
Ciepła noc, kilka minut po 22, sobota. Wiadomo, że takiej scenerii sprzyja spożytkowanie alkoholu. Przede mną w kolejce stało trzech chłopaków, chyba studenci - w ciepłych słowach komentują piątkowe wykłady o termodynamice, co chwile sympatycznie podśmiewając się. W wózku mieli - uwaga- pięć CZTEROPAKÓW zimnego lecha. Za nimi stała starsza kobieta, typ moherka, tyle, że bez beretu. I jak się nie wydrze.
- Wy /synowie spaczonych kobiet/, to jest kasa do pięciu produktów, jakim prawem wy te piwo /targacie/, głupie /dzieciaki/, mleko pod nosem a się chlać za chciało, a potem kraść będą!
Chłopaków wmurowało, momentalnie zamilkli i się gapią, tak więc odezwałem się ja, nie wiem czy błędnie czy nie.
- Proszę pani ale w czym pani widzi problem, przecież to liczy się jako pojedynczy produkt, przec.... - i tu nie zdążyłem dokończyć, bo pani cisnęła swój wózek z zakupami prosto w mój brzuch.
- Ty /skurczysynu/, patrz co ja mam a co oni, ta /pani/ za kasą będzie ich /wieki/ obsługiwać, bo to /smarkacze/ są i pewnie dokumenty podrobili!
Po dość mocnym uderzeniu zgiąłem się w pół i oparłem o wózek tej pani, kompletnie zaskoczony sytuacją mimowolnie przyjrzałem się jego zawartości. I co widzę? Masełko, porcja rosołowa, twarożek, CZTEROPAK danonków i również CZTEROPAK wody, Cisowianki :).
Chwilę chyba trawiłem kuriozalność sytuacji, bo gdy się ocknąłem z tego WTF, niewzruszona ekspedientka już obsłużyła chłopaków, staruszka zabrała wózek i zaczęła kasować swoje produkty, kompletnie mnie ignorując. Musiałem się pozbierać, gdyż pudełko z mlekiem (a raczej jego sproszkowaną formą) nie wytrzymało ucisku i w momencie uderzenia ′wybuchło′ na moich ubraniach. Otrzepałem się, chciałem poprosić pracownicę o coś do sprzątnięcia bałaganu, ale powiedziała że sama to uporządkuje. Wróciłem na dział dla niemowląt, chwyciłem mleczko, i piorunem do kasy, już bez przygód. Nie mam podzielnej uwagi więc olałem to co się zdarzyło i udałem się w stronę domu wiedząc, że muszę dostarczyć synowi jedzenie w trybie NOW. Chłopaków ani staruszki już na zewnątrz nie spotkałem, więc są dwa wyjścia: albo wszystko toczyło się dłużej niż myślałem, albo dość szybko się oddalili.

Dopiero teraz analizuję piekielność sytuacji.
1. Dlaczego pani w podeszłym wieku robi zakupy o tak późnej porze?
2. Dlaczego wykłóca się się o coś, skoro sama robi to samo?
3. Z powodu późnej pory w tej chwili była otwarta tylko kasa do pięciu produktów, zawsze tak jest i klienci są o tym informowani wielkim ′plakatem′ przy wejściu. Pani jest stałą klientką jak mniemam, nie pierwszy raz ją w sklepie widziałem (ale nie o tej porze). Zarówno panią, jak i chłopaków kasjerka obsłużyła bez słowa. Kolejny powód, dla którego warto czasem pomyśleć... O co się kłóciła? O tą minutę stania w kolejce?
4. Na zewnątrz padał deszcz. Proszek z mojej kurtki stał się mlekiem. A raczej pochodną mleka, o dość... specyficznej konsystencji. Wyglądałem dość dziwnie, wracając do domu. Dobrze, że mało kto był poza domem. Jedynie żuliki spod sklepu miały ubaw.
5. Nikt z kilku klientów, ani obsługi, nie zwrócił uwagi na używane przez panią słowa. Szkoda, że wulgaryzmy zastępują nam połowę słownika.

sklep

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 144 (192)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…