Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#31930

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
O lokalach gastronomiczno-rozrywkowych w przededniu Euro 2012.

Tytułem wstępu: jestem uczulona na truskawki. Uczulenie moje objawia się tym, że po spożyciu czegokolwiek, co ma związek z truskawkami, na dłuższy czas poczynam blokować najbliższą toaletę. Ani to przyjemne, ani estetyczne, wobec czego dla świętego spokoju wolę unikać przeklętego owocu. Większość ludzi rozumie i współczuje (chociaż nie ma czego, bo mnie nawet widok truskawek jakoś nie rusza). Zdarzają się jednakże i tacy, co moje pytania "a z czym jest ten pączek?" (standardowa odpowiedź: "z marmoladą" prowokuje kolejne pytania) biorą za wybrzydzanie.

Przedsesyjnie poszłyśmy z koleżankami do lokalu - na piwo i ploty. Wybór, zgodnie z naszym kierunkiem studiów, padł na knajpę o cokolwiek rosyjskiej nazwie. Wchodzimy, siadamy, jest komfortowo i kulturalnie. Dziewojki zamawiają napitki, ja - lodowy pucharek bakaliowy, albowiem lody chodzą za mną od rana. Kelnerka się szczerzy, wszystko pięknie, aż do momentu, kiedy przybywają lody. Lody częściowo są różowe, a bakalii to tam w ogóle nie widać. Myślę sobie: "Podejrzliwaś, niewiasto" i przystępuję do konsumpcji, coby sprawdzić smak tego draństwa. Niestety, pierwsze liźnięcie różowego utwierdza mnie w przekonaniu, że dalej tego spożywać nie należy. Wywiązuje się dialog mój [L] z kelnerką [K]:
[L] Przepraszam, zamawiałam pucharek bakaliowy, a nie owocowy, a tu mam lody truskawkowe. Trochę mi to przeszkadza, bo jestem uczulona na truskawki...
[K] Przecież jest napisane, że pucharek bakaliowy składa się z wymieszanych gałek truskawkowej, czekoladowej i waniliowej!
[L] Gdzie jest napisane? (jako żywo, na tablicy za ladą tego nie było, na tablicy przed knajpą takoż...)
[K] No na menu!
[L] (w coraz głębszym szoku - tu mają menu!) A gdzie jest to menu?
[k] Na każdym stoliku!
Głupio mi się zrobiło, może coś przeoczyłam i lodami własną głupotę przypłaciłam. Rozglądam się po stoliku, ale nie ma na nim nic poza popielniczką. Co to, menu wygrawerowali na spodzie popielniczki? Zanim jednak udaje mi się wygłosić me wątpliwości, kelnerka sięga po menu... z sąsiedniego stolika! Na każdym stoliku, tak?
Kapituluję, bo nie będę się kopać z koniem. Zjadam lodów, ile mogę, potem pucharek wędruje po koleżankach. Wreszcie, z wymieszaną paciarają czekoladowo-truskawkowo-waniliową wypełniającą około połowy objętości naczynia, ląduje ponownie na stole. Kiedy kelnerka przychodzi po szklanice po piwach, zakłopotana podsuwam jej pucharek, mamrocząc coś, że to też już do zabrania.
Chwilę później obok naszego stolika zjawia się niewiasta w bieli - Pani Kierowniczka [PK].
[PK] do [L] Czy ma pani jakiś problem, że pani jest niemiła dla kelnerki?! Ta dziewczyna pracuje tu od dwóch godzin i mówi mi, że ciągle ma pani jakieś pretensje...
Próbując wyjść poza dogłębny szok, tłumaczę, w czym rzecz. Awantur nie lubię robić, ale skoro już kierowniczka się zjawiła, to może coś ugram. [PK] wysłuchuje, po czym jak mantrę powtarza, że menu stoi na stole i do wiadomości nie przyjmuje, że wcześniej stało na innym, a nigdzie indziej nie widnieje informacja, że pucharek bakaliowy koło bakalii nawet nie leżał.
[PK] Nie życzę sobie, żeby pani była niegrzeczna dla kelnerki!
Milczę, bo co ja mam odpowiedzieć, a ta się dalej nakręca i trajkocze w tej samej tonacji na temat mojej niegrzeczności. W czym się ona zawierała - pojęcia bladego nie mam. Może to niegrzeczne, że mam uczulenie na truskawki?
Wisienka na torcie: opowiadam sytuację mojemu lubemu. Jego komentarz: "A te lody ci chociaż wymienili?".
Moja szczęka do teraz błąka się gdzieś w podziemiach Torunia. "Klient - nasz pan", powiadacie?

gastronomia

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 110 (210)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…