Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#32031

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wiecie, jaka mieszanka boli najbardziej? Upokorzenie pół na pół z bezsilnością.

Powiedzieć, że źle wyglądam, to wyjątkowo mnie skomplementować. Tydzień temu zmarła, leżąca na słoneczku, taki opis jest bliższy prawdzie. Maskuję się, czym mogę - kapelusze, chusty, makijaż, ale nie założę na twarz maski (choć ostatnio rozważam). Na ulicach co i rusz ktoś patrzy na mnie ze strachem i odrazą. Luz - idę dalej. Niestety, nie zawsze można iść, nie zawsze też mogę wytrzymać w chustce i kapeluszu, czasami jest na to zwyczajnie za gorąco.

Spotkałam się dzisiaj z przyjaciółką, wpadłyśmy na pomysł wypicia kawy na mieście. Trafiłyśmy do jednego z lokali na starym mieście, usiadłyśmy w ogródku. Kelner odebrał i przyniósł zamówienie, my siedzimy i rozmawiamy. Po kilkunastu minutach [k]elner wraca, cały czerwony, staje obok naszego stolika i wpatruje w czubki swoich butów.

[k] Najmocniej panie przepraszam, ale kierowniczka prosi, żeby zechciały panie wejść do środka.
Zdziwiłyśmy się - w ogródku prawie wszystkie stoliki zajęte, w końcu piękna pogoda, ale ani nie było wielkiego tłoku, ani nikt nie czekał na wolne miejsce.
[ja] Dlaczego?
Biedny chłopak zrobił się bordowy.
[k] Kierowniczka naprawdę prosi. Tam jest wygodniej, chłodniej, ciszej...
[ja] Ale o co chodzi? Dlaczego mamy się chować?
Chłopak prawie że zsiniał.
[k] Bo chodzi... chodzi... o to, że pani pewnie będzie tam wygodniej...

Mało się nie udusił. Żal mi się go zrobiło, ale jednocześnie zezłościłam się, bo domyśliłam się, że to ja jestem powodem "zaproszenia".
[ja] Nie, proszę pana, nie będzie mi tam wygodniej. Proszę zawołać kierowniczkę.

Chłopak zniknął, jakby się pod ziemię zapadł. Po minucie podeszła do nas niewiele starsza od niego [dz]iewczyna (a na pewno młodsza ode mnie). Przyznaję szczerze, zazdrość mnie ukłuła. Wysoka, smukła, opalona szatynka, nienaganna sylwetka, na twarzy pewność siebie księżnej na włościach, delikatny makijaż, wysokie kości policzkowe, ostry podbródek. Idealna harmonia rysów. Nawet w najlepszych czasach nie wyglądałam tak perfekcyjnie, jak ona.

[dz] Chciały panie ze mną rozmawiać.
[ja] Owszem. Proszę nam wytłumaczyć, dlaczego miałybyśmy chować się w środku. I proszę sobie darować bajeczki o wygodzie.

Mogę tylko podziwiać jej opanowanie. Zmierzyła mnie wzrokiem i niemalże zimno powiedziała:

[dz] Swoim wyglądem odstrasza pani klientów. Jeżeli chcą panie kontynuować wizytę u nas, proszę przenieść się do stolika w lokalu.
[ja] A co, jeżeli się nie przeniesiemy?
[dz] Wtedy poproszę panie o opuszczenie terenu kawiarni.
I co zrobić w takiej sytuacji? Przecież nie urządzę sceny, nie zacznę histeryzować, płakać też nie będę. Zostało jedno wyjście. Spojrzałam na koleżankę, ona na mnie, niemal jednocześnie wstałyśmy i chwyciłyśmy torebki.
[ja] Chyba rozumie pani, że w tych okolicznościach żadna z nas nie zamierza zapłacić za zamówienie?
Nawet jej powieka nie drgnęła.
[dz] Oczywiście. Dziękuję za zrozumienie.

Nie zostało nam nic innego, jak kupić pudełko lodów i zjeść je na balkonie. Oglądając moje zdjęcia sprzed roku, jeszcze z włosami i całą twarzą.

Skomentuj (56) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1458 (1558)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…