Historia Lazarusa o domofonie przypomniała mi moją. I ostrzegam, że jest niesmaczna.
Niedziela 7 rano, Mama akurat musiała wstać wcześniej żeby coś załatwić, także o tej godzinie już nie spała. I zadzwonił [D]omofon
[D] Ulotki!
[Mama] Panie, ale jak to? Ulotki w niedzielę o 7?
[D] O pani, ale to sobota jest!
Mama olała i nie wpuściła. Ktoś inny wpuścił. A skąd wiem?
Mogę jedynie się domyślać. A zatem, pozdrawiam bezdomnego (chyba), który, za przeproszeniem, zesrał się na schodach w mojej klatce.
Niedziela 7 rano, Mama akurat musiała wstać wcześniej żeby coś załatwić, także o tej godzinie już nie spała. I zadzwonił [D]omofon
[D] Ulotki!
[Mama] Panie, ale jak to? Ulotki w niedzielę o 7?
[D] O pani, ale to sobota jest!
Mama olała i nie wpuściła. Ktoś inny wpuścił. A skąd wiem?
Mogę jedynie się domyślać. A zatem, pozdrawiam bezdomnego (chyba), który, za przeproszeniem, zesrał się na schodach w mojej klatce.
Ocena:
344
(468)
Komentarze