Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#32154

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Jakoś tak zawsze wychodzi, że opisuję tu kolejne wyczyny lokalnych Trutni. Bo i cóż może być w pogotowianej doli piekielniejszego, niźli ′pacjenci′, którym przy dobrym wietrze ′ratuje się życie′ piętnaście razy na miesiąc? ;)

Niedzielny poranek, wezwanie do ′upadłego′ rowerzysty.
Na miejscu zastajemy pana z obtłuczoną głową i mocarnym chuchem, pilnowanego przez dziarską panią, która z balkonu swojego bloku widziała zdarzenie. Wedle jej opowieści pan Truteń jechał swym składakiem środkiem drogi publicznej i miał zamiar skręcić w drogę prowadzącą do jego bloku, niestety jednak przerosło go wykonanie owego manewru (bo jak to - pedałować i skręcać trza jednocześnie...)i nasz nieszczęsny rowerzysta rymsnął o asfalt rozbijając kinol i łuk brwiowy. Przy okazji wypasiona wędka, którą wiózł przypiętą do roweru połamała się w kilku miejscach.

Obwiązaliśmy delikwentowi głowę czym trzeba i... no cóż, czekamy na kolegów Niebieskich, w końcu jeżdżenie bicyklem po pijaku, środkiem drogi publicznej, do wyczynów społecznie uznawanych za zaszczytne nie należy.

Przykulał się zatem radiowóz z Dobrym i Złym gliną na pokładzie.
Pan Zły Glina wylegitymował pana rowerzystę, świadków, NAS, a pan Dobry Glina zajął się w tym czasie nakłanianiem naszego kolarza do dmuchania w przyrząd wiadomy. Po pół (!!) godzinie prób urządzenie wypluło z siebie wynik - trzy promile. Po kolejnej kontroli - rośnie. Zatargaliśmy naszego wędkarza-rowerzystę-trunko-amatora do szpitala, gdzie czule zajęli się nim lekarze, pielęgniarki i technicy radiolodzy, oczywiście pod nadzorem Kolegów Niebieskich, z którymi to nasz pacjent (z wypisem: ′może przebywać w areszcie′) pojechał na zwiedzanie miejskiego komisariatu.

Teoretycznie wyjazd i sprawa z głowy.
Teoretycznie.
Bo w praktyce kilka godzin później pognaliśmy grzecznie na owy komisariat, bo Pana głowa rozbolała. Naturalne i farmakologiczne znieczulenie działać przestało, to i rozbolała. Zapakowaliśmy Trutnia do karetki i z powrotem na Szpitalną Sortownię Ratunkową. Lekarz dyżurny na jego widok podjął próbę zjedzenia własnego krawata, po czym wysłał Boleściwego na tomografię (zakończoną diagnozą ′wszystko w porządku′), po której z nowym zapasem painkillerów Boleściwy wrócił na dołek.

No i finał sprawy - nagabywana przez policjantów Pani Świadek Zdarzenia przypomniała sobie niespodziewanie, że ona przecież niczego nie widziała, tak więc naszemu Kolarzowi Wyczynowemu nikt by nie udowodnił, że faktycznie owym rowerem jechał po pijaku. Może to rower prowadził jego...
W tym miejscu jednak stała się sprawiedliwość i Truteń poniósł konsekwencje swych pijackich wyczynów, dzięki którym pogotowie, policja i SOR miały sporo roboty przez pół dnia.
Wypaśna połamana wędka była kradziona. :>

pogotowie

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 503 (569)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…