Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#32268

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
To był maj, pachniała saska kępa, noc się stawała dniem a na portalach randkowych świeże mięsko :).
W owych czasach z powodu zmiany miejsca zamieszkania, co wiązało się z brakiem jakiegokolwiek towarzysza do wieczornych spacerów i takich tam romantycznych gniotów.. Znalazłam się wśród ludzi oferujących siebie.
I tak trafił się jeden amant, nie brzydki, całkiem elokwentny, miły. W nie długim czasie dostałam propozycję spotkania. Wszystko ładnie, pięknie, tyle że dojazd nie ciekawy. No ale trudno, kilka autobusów, ponad godzina drogi i jestem na miejscu.
Plan był taki, on chciał najpierw coś zjeść a potem cel główny- kino. Film wybrany, 30 minut do seansu, zdążymy.
I poszliśmy razem do małej knajpki, on zamówił pizzę, ja tylko wodę (jadłam przed wyjściem), zjadł szybko i przyszła pora płacenia.
Mój amant oczywiście, jak na dżentelmena przystało zapłacił za mnie, i chyba z chęci popisania się przed nie wiadomo kim, albo z sympatii do naszej kelnerki, oprócz uiszczenia rachunku zostawił skromny napiweczek szeleszczących zielonych 30 złotych :).
Myślę sobie, ok, jak kto woli. Wychodzimy na zewnątrz. I co, idziemy do kina? A skąd! Mój towarzysz z nonszalancką miną oznajmia iż nie ma już pieniędzy na kino...
Tak, to było pierwsze i ostatnie nasze spotkanie :).

pewne ch

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 67 (159)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…