Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#32337

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kolejna historia z kina.
Wieczorem, około godziny 22, wpada do biura supervisor i prosi managera, by wezwał karetkę. Wystraszeni, bo co takiego może się stać podczas oglądania filmu, by potrzebne było pogotowie, pytamy co się stało? Może ktoś stracił przytomność?
Otóż nie. Kobieta nie może chodzić.
No ale jak to "nie może chodzić"? Co się stało, że przyszła, ale wyjść już nie może?
Boli ją noga, jest napuchnięta i klientka domaga się karetki, żeby ją zabrali do domu.
No to idziemy zobaczyć, co tam się stało. Złamanie czy co?

Rzeczywistość nas powaliła.

Kobieta kupiła sobie nowe buty, wiadomo, gorąco się zrobiło, potrzebne są klapeczki. Jedyny problem w tym, że ich nie rozchodziła, tylko śmiało pobiegła na zakupy, spacer i wieczorem do kina w nowych butach. A tu niespodzianka. Buty obcierają! Stopa troszkę spuchła, bo obtarta i bąbel się zrobił. Kobieta siedzi i powtarza, że boli. Chce karetkę.

Faktycznie, nie wygląda to fajnie, kto ma nowe buty, ten wie. Ale zagrożenia życia nie ma, więc proponujemy taksówkę. Nie, bo ona nie będzie za to płacić. Karetka ma być! Delikatnie sugerujemy, że karetka nie przyjedzie, więc może ktoś z rodziny może ich odebrać (była z mężem). Nie! Karetka! Przecież ona chodzić nie może! Sparaliżowana jest!
Jeszcze raz proponujemy taksówkę. Pada pytanie, czy zapłacimy za taxi?
No nie zapłacimy. Możemy jej zamówić taksówkę, ale zapłacić musi sama.
To ona nie chce. Karetkę mamy wezwać, to nasz obowiązek! Bo to wszystko nasza wina.

Manager, człowiek bardzo spokojny, stwierdził ok. Zadzwonimy na pogotowie. Ale kobieta musi nam podpisać dokumenty z tym związane, tzn. my nie widzimy zagrożenia, ale klientka domaga się wezwania pogotowia.
W tym czasie przyjechała jej córka. Decyzję podejmują, oni na karetkę będą czekać, żeby ich wszystkich do domu zabrali!
Manager trochę zdenerwowany, ale dzwoni na pogotowie. Mówi dyspozytorce jaka sprawa i wracamy do biura, bo raporty same się nie wydrukują.

Po zamknięciu drzwi, pytam, dlaczego zadzwonił na pogotowie, skoro nie ma zagrożenia życia?
Odpowiada, że nie miał wyjścia, kobieta się domaga. Ale ambulans i tak nie przyjedzie. Do takich spraw karetki się nie wysyła.
Skończyłam pracę o 0:30. Gdy wychodziłam, rodzina nadal siedziała i czekała. Taksówki nadal niet. Karetkę!
Szkoda mi tylko managera i ochrony, którzy musieli z nimi siedzieć do momentu, aż zdanie zmienią, lub kobieta cudownie ozdrowieje.

Kino Londyn

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1231 (1255)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…