Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#32406

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Naście lat temu poczułem potrzebę udzielania się charytatywnie i zrobiłem papiery opiekuna do dzieci. Okazało się, że mam rękę do dzieci, toteż w niedługim czasie miałem w ręku papier pozwalający mi na opiekę nad niemowlakami i osobami umysłowo chorymi. O ile przewijanie dziecka jest dość proste to przewijanie 20 kilkulatka z porażeniem mózgowym było nie lada wyzwaniem.

To tytułem wstępu. Teraz opiszę jak z przypadku w czasie studiów zostałem "opiekunkiem" do dziecka.

Często jeżdżę pociągami.
Podczas jednej z podróży, dzieciak z miejsca przede mną przesiadł się do mnie i siedzi sobie spokojnie. Spoglądam przed siebie i widzę, że najprawdopodobniej matka sobie odrobinę przysnęła. No trudno i tak nie robię nic ważnego, to zerknę na małego (5-6 lat). Małemu wybitnie się nudziło, więc rozpoczął rozmowę. Standardowo powiedział mi kto on zacz, skąd jest, gdzie jedzie. Grzecznie, to i ja grzecznie dałem się przesłuchać. Młode pachole nie ustępuje i drąży: Co to za książka, dlaczego na okładce maszyna i że też lubi roboty. Fajnie, dzieciak okazał się bezproblemowy, acz gadatliwy.
Nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie matka, która obudziła się i zaczęła szukać swojej pociechy. Delikatnie rozejrzała się po składzie, a ja widząc że szuka pokazałem jej że siedzi tu grzecznie.
Zdziwiło mnie. że przyłożyła palec do ust i zaczęła się temu przysłuchiwać.
Trwało to chwilę po czym przysiadła się i zaczęła rozmowę.

Okazało się, że dzieciak ma zespół Aspergera i oprócz matki rozmawia tylko z jedną nauczycielką/terapeutką. Z racji, że ojca niet, a matka pracuje, musi od czasu do czasu wozić go do babci, co dla obu stron jest dość piekielne, bo młody zamyka się i potrafi przez kilka dni nie odzywać do nikogo.
Zaproponowała mi pracę gdy się okazało, że mieszkamy dzielnicę od siebie i ze względu na papiery, którymi się pochwaliłem. Cóż. Nie o takiej robocie myślałem ale dorywczo do studiów, czemu nie.

Wszystko ładnie, pięknie pomyślicie i gdzie tu piekielność?

Otóż wraz z awansem na "wujka", jego matka starała się bym awansował na tatusia. Od początku źle się z tym czułem, ale miarka się przebrała gdy mi podrzuciła małego do akademika na cały wieczór. A młody jak to młody, przywiązał się zbyt mocno i akurat wtedy powiedział do mnie "Tato". Od tego czasu musiałem ograniczyć wizyty, a w akademiku zostałem ochrzczony tatusiem do wynajęcia...

PKP

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 920 (988)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…