Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#32412

przez Konto usunięte ·
| było | Do ulubionych
Zazwyczaj nie ubieram się na czarno. Dżinsy, bluzka ucieleśnienie "normalnego" (mam nadzieję) wyglądu. Jednak czasem przychodzą złe dni. Dni, kiedy nastrój jest czarny, humor jest czarny, więc i strój musi być odpowiednio różowy. W połączeniu ze świeżo ufarbowanymi czerwonymi włosami przyznam, że mogłam poniekąd wyglądać jak córka TejTakiej i Szatana ;]
Coby poprawić wisielczy nastrój, umówiłam się ze znajomymi. Gadka szmatka, Magic wraca do domu w nastroju jednak niewiele lepszym. I zaczęło się. Skrócę jak najbardziej się da.

Moherek[M]z niedalekiego siedzenia:
M.:-Sssss...
Wąż jaki, czy co? Łypię spod oka, Wąż trzyma się za łańcuszek i łypie na mnie. Ja łypię, Wąż łypie. Łypiemy wzajemnie.
M.:-Sssss... satanistkaaa... Ssss... Ssss...
Oho, będą "Piekielni"?
M.:-Ssss... Ku*wskie nasienie... Ssss... W imię Ojca i Syna, wyjdź z niej!

O, nie! Jako, że nie przypominam sobie, żeby w autobusie cokolwiek we mnie kiedykolwiek wchodziło, Chochlik uruchomił się ponownie. I wtedy najgłupsze, co mogło mi przyjść do głowy. Wyciągam ręce i grubym głosem z mordem w oczach:
Magic: BEHEMOTE SZEKEREDE ASALI AZAAAAAL!

Fajny dźwięk wydają babuleńki, kiedy nabierają ilość powietrza potrzebną trzem olimpijskim pływakom, a wypuszczają w drodze do najbardziej oddalonego siedzenia.

Wymyśliłam klątwę na kuzynki Szczęśćboże. Jakby kto chciał- korzystać bez skrępowania. Działa.

A i humor poprawia ;>

komunikacja_miejska

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 144 (290)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…