Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#32493

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przeszło przez moje ręce maturzystów wielu.
Wszyscy zdali, niektórzy z dużą dozą bożej pomocy, bo uczyć się chcieli od podstaw kompletnych w kwietniu.

Piekielną maturzystkę sprzed lat kilku nazwiemy Marcysia. Dziewczyna może i głupia nie była, ale żeby coś umieć trzeba uczynić jakiś wysiłek. W przypadku Marcysi cały wysiłek sprowadzał się do przyjścia na zajęcia. Poza tym nie robiła NIC. Na lekcje często wpadała 20 minut spóźniona, z zadań, które dostawała po każdych zajęciach zrobiła... 0%.
Mnie strach blady zdejmował po każdej lekcji, bo wszystko wskazywało na to, że Marcysia będzie moja pierwszą i zapewne spektakularną porażką.
Jednak nieuczących się uczniów jest na pęczki i nie czyni to z nich Piekielnych. Marcysia trafia tutaj z innego powodu.

Każdy kto daje lekcje wie, jak trudno powstrzymać irytację, gdy uczniowie odwołują zajęcia 5 minut przed, nie przychodzą w ogóle bez powiadomienia lub "zapominają" zapłacić tak średnio co drugą lekcję. Marcysia we wszystkich trzech kategoriach wygrywała miesiącami. Odbyłyśmy poważną rozmowę, padły wielkie słowa typu "szacunek dla cudzego czasu", "kultura osobista", takie tam drobiazgi...

Matury w owym roku wypadły zaraz po weekendzie majowym. Weekend mam już zaplanowany, cieszę się jak głupia. Dwa dni przed dzwoni spanikowana Marcysia: bo ona MUSI się spotkać, bo chce się jeszcze czegoś nauczyć i tak bardzo prosi o jeszcze jedno spotkanie... w środku majowego weekendu.
Ręce mi opadły, ale litość się w sercu zrodziła, odwołałam plany wyjazdowe.

W dzień zajęć siedzę i czekam. Zwykle Marcysia spóźniona, więc 20 minut po umówionym terminie jeszcze powstrzymuję furię, ale krew mnie powoli zalewa, pogoda jak marzenie, znajomi w górach pewnie już wystawiają tyłki do słońca.

Finału nietrudno się domyślić. Dziewczę nie przyszło, nie zadzwoniło, nie przeprosiło i nie dopłaciło pieniędzy, które była mi winna za wcześniejsze zajęcia. Od krewnych i znajomych królika dowiedziałam się, że zdała (byłam rozdarta - cieszyć się czy nie ?!).
I wisienka na torcie - bohaterka historii mieszka blisko, co jakiś czas widujemy się w okolicy. Udaje, że mnie nie poznaje, dzień dobry nie przeszło nigdy przez gardło.

południe Polski

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 842 (902)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…