Na początek kilka słów wstępu, bez którego się nie obejdzie.
Od pewnego czasu gram w ASG - jest to hobby polegające na symulowaniu działań militarnych (w większości przypadków - weekendowe spotkania), czyli strzelaniu dwóch lub więcej drużyn do siebie. Na miejsce gry repliki (nie broń!) należy przenosić w pokrowcach lub chociaż torbie - byleby były zakryte przed widokiem publicznym.
Sytuacja właściwa:
W weekend podczas jednej z gier na teren (oznaczony i ogrodzony) wszedł sobie pan Piekielny - [P]. Dodam, że na taki teren nie wolno pod żadnych pozorem wchodzić bez ochrony oczu (kulka potrafi lecieć bardzo szybko). Jak tylko został dostrzeżony, od razu przerywamy grę i czekamy. On podchodzi do jednego z naszych kolegów - [K].
[P] A co wy tu robicie? Ktoś Wam pozwolił? Co to tu, zabawę w wojnę urządzacie?
[K] Spokojnie proszę pana, są załatwione wszelkie pozwolenia, właściciel o nas wie, i...
[P] A (kupę) on wie! Jesteście tu nielegalnie, (niemądre panie-na-telefon)! (Idźcie sobie) stąd, bo wezwę policję!
Doszło do krótkiej (i bezowocnej) wymiany zdań, z serią pięknych wiązanek łaciny podwórkowej od strony pana Piekielnego. Ostatecznie wezwał policję i czekał z nami dopóki nie przyjedzie.
Policjanci okazali się być bardzo mili, oddali z replik parę strzałów, stwierdzili, że "Fajne..." i odjechali. Ale nasz gość nie dał za wygraną. Wezwał przez telefon straż miejską. Panowie miejscy [M] przyjechali, na repliki rzucili tylko okiem.
[M] (do kolegi) Proszę pana, to jest niebezpieczne. Musimy to skonfiskować.
Oczywiście, na nic zdały się wyjaśnienia, że to prywatny i oznaczony teren, a facet wszedł na to bez pozwolenia.
Po swój sprzęt mamy się stawić w czwartek, ciekaw jestem, w jakim będzie stanie.
Od pewnego czasu gram w ASG - jest to hobby polegające na symulowaniu działań militarnych (w większości przypadków - weekendowe spotkania), czyli strzelaniu dwóch lub więcej drużyn do siebie. Na miejsce gry repliki (nie broń!) należy przenosić w pokrowcach lub chociaż torbie - byleby były zakryte przed widokiem publicznym.
Sytuacja właściwa:
W weekend podczas jednej z gier na teren (oznaczony i ogrodzony) wszedł sobie pan Piekielny - [P]. Dodam, że na taki teren nie wolno pod żadnych pozorem wchodzić bez ochrony oczu (kulka potrafi lecieć bardzo szybko). Jak tylko został dostrzeżony, od razu przerywamy grę i czekamy. On podchodzi do jednego z naszych kolegów - [K].
[P] A co wy tu robicie? Ktoś Wam pozwolił? Co to tu, zabawę w wojnę urządzacie?
[K] Spokojnie proszę pana, są załatwione wszelkie pozwolenia, właściciel o nas wie, i...
[P] A (kupę) on wie! Jesteście tu nielegalnie, (niemądre panie-na-telefon)! (Idźcie sobie) stąd, bo wezwę policję!
Doszło do krótkiej (i bezowocnej) wymiany zdań, z serią pięknych wiązanek łaciny podwórkowej od strony pana Piekielnego. Ostatecznie wezwał policję i czekał z nami dopóki nie przyjedzie.
Policjanci okazali się być bardzo mili, oddali z replik parę strzałów, stwierdzili, że "Fajne..." i odjechali. Ale nasz gość nie dał za wygraną. Wezwał przez telefon straż miejską. Panowie miejscy [M] przyjechali, na repliki rzucili tylko okiem.
[M] (do kolegi) Proszę pana, to jest niebezpieczne. Musimy to skonfiskować.
Oczywiście, na nic zdały się wyjaśnienia, że to prywatny i oznaczony teren, a facet wszedł na to bez pozwolenia.
Po swój sprzęt mamy się stawić w czwartek, ciekaw jestem, w jakim będzie stanie.
straż_miejska
Ocena:
714
(794)
Komentarze